Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#86630

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Od roku jestem singielką. Cóż, zdarza się, rozstaliśmy się w zgodzie i każde z nas poszło w swoją stronę. Z racji tego, że przez następne pół roku nie mogłam poznać żadnego atrakcyjnego kandydata na chłopaka, przyjaciółka namówiła mnie na założenie konta na popularnym portalu dla ludzi szukających swojej drugiej połowy. I tak to się zaczęło...

1. Wypisywali do mnie totalnie nieatrakcyjni kolesie. Samą siebie oceniam na mocne 10/10, jestem zgrabna, sprytna i wybitna, mam zadbane włosy, piękne rysy twarzy, ukończone dwa kierunki studiów, wiele zainteresowań... Długo by wymieniać, ale dla mnie facet musi być co najmniej 8/10. A kto do mnie pisał? Jakieś wymoczki, suchoklatesy, którzy mieszkają jeszcze z mamą, a ich jedynym zainteresowaniem jest komputer. Takim nawet nie odpisywałam, bo po co marnować czas.

2. Pisali też do mnie oczywiście normalni kolesie. A raczej Z POZORU normalni. Tych można podzielić na osobne podkategorie:

* Sknery/biedacy, którzy udają, że są wielkimi przedsiębiorcami albo zarabiają kokosy w jakiejś firmie, a tak naprawdę nie mają grosza przy duszy lub żal im wydać. Napisałam do takiego jednego, że poszłabym z nim na randkę, a on się zgodził. Chwalił się, że jeździ Lexusem, a przyjechał po mnie Skodą. Jak się zapytałam, gdzie Lexus, to odpowiedział, że w serwisie i chwilowo jeździ samochodem firmowym. Powiedziałam OK i poprosiłam, żebyśmy pojechali do Atelier Amaro (to taka restauracja w Warszawie). Jedzenie i alkohol były pyszne (oczywiście tylko ja piłam), ale jednak pewien niesmak pozostał... Myślałam, że to mój towarzysz ureguluje cały rachunek, ale on powiedział, że wydawało mu się, że płacimy po pół, zwłaszcza, że to ja go zaprosiłam. Więcej już się nie spotkaliśmy.

* Cottonworldziarze, myślę, że ta nazwa mówi sama przez siebie. Pamiętam, że koleś miał na imię Adam i na początku wszystko szło dobrze. Zabrał mnie do teatru, potem bez szemrania zapłacił w restauracji i pojechaliśmy do jego mieszkania. Rozpięłam mu spodnie i byłam gotowa brać się za fellatio, aż zobaczyłam te obleśne slipy. Cała ochota mi przeszła momentalnie, zapytałam się tylko, czy to matka mu kupiła i wyszłam z mieszkania.

* Kryptobrudasy, czyli jak musiałam płacić potem ginekologowi i za leki na leczenie grzybicy. Scenariusz mniej więcej jak w poprzednim punkcie, tylko koleś miał normalne Calviny Cleiny, więc doszło do seksu z penetracją pochwy. Bez prezerwatywy oczywiście, gdyż biorę tabletki antykoncepcyjne. Jakie było moje zdziwienie, gdy dostałam dziwnych upławów. Oczywiście szybko ginekolog i zerwanie relacji z brudasem.

Jak widzicie, tam nikogo normalnego nie da się poznać, więc usunęłam konto i teraz mam spokój.

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -14 (14)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…