Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#8681

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia ta miała miejsce w poczekalni u weterynarza. Byłam druga w kolejce, przede mną siedziała kobieta, z dość wyraźną nadwagą, wymalowana, typu ąę. Początkowo nie widziałam z jakim zwierzakiem przyszła, jednak gdy pan przed nią wszedł do gabinetu, owa kobieta ruszyła się z miejsca. Chciała usiąść na krzesełku najbliżej drzwi gabinetu jednak smycz wystająca spod jej starego siedziska stawiała opór. Niewzruszona dama pociągnęła mocno smycz, a spod siedzeń wysunął się na brzuszku mały kudłaty pies. Był w okropnym stanie i wyglądał na przerażonego. Zwróciłam pani uwagę, że psa boli takie ciągnięcie po starych drewnianych panelach, kobieta jednak tylko obrzuciła mnie pogardliwym spojrzeniem i prychnęła żebym nie pyskowała, bo to JEJ pies i JEJ sprawa. Pomyślałam, że weterynarz sam zwróci jej uwagę na to jak traktuje psiaka i zrobi coś z tym więc nic więcej nie mówiłam. Po kilku minutach wyszedł 'pacjent' a za nim lekarz. Wtedy w psiaka damulki coś wstąpiło! Zaczął piszczeć, radośnie podszczekiwać, tak mocno ogonem kręcił że mu tyłek latał jak żulkowi na lodzie :) Damulka poderwała się z miejsca i zaczęła przepraszać Weta za zachowanie zwierzaka. Na słowa, że to JEJ pies, Wet zrobił minę jakby kobiecina opowiadała mu o kosmitach.
- Ale przecież to pies mojego brata! Tydzień temu ktoś go ukradł sprzed spożywczaka na ulicy Zielonej...- powiedział tak powoli jakby tłumaczył alfabet chiński przedszkolakowi. Panna ĄĘ przybrała nagle koloryt buraczka w barszczyku, zacinając się i jąkając stwierdziła że psiak przyszedł do niej do domu. Zostawiła go u Weterynarza i pobiegła do swojego auta. Wtedy Weterynarz zadzwonił do swojego brata i powiedział, że poznał kobietę która ukradła mu psa po aucie którym odjechała spod gabinetu :)

Weterynarz w mojej miejscowości

Skomentuj (23) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 878 (974)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…