Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#87022

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Witam wszystkich piekielnych,

dziś opowiem Wam o moim... ślubie, który odbył się już blisko rok temu.

Otóż wraz z "żoną" (dlaczego cudzysłów dowiecie się dalej) postanowiliśmy zaszaleć i wzięliśmy ślub na Bali. Koszt przelotu stanowił ekwiwalent kosztu sukni, miesięczny nocleg dla 2 osób odpowiada 1-os. pokojowi nad morzem za tydzień (ok, w wysokim standardzie, ale nadal), jedzenie tanie, tylko alkohol tam strasznie drogi ale swój spirytus też przewieźć można. Świadkowa jedna z ludności lokalnej, druga wyprowadziła się z Polski lata temu w (powiedzmy) pobliski rejon świata, wszystko ustalone, miesiąc urlopu, lecimy.

Ceremonia fantastyczna, malowniczy wodospad, wszystko pięknie. Po ślubie posiedzieliśmy tam jeszcze 3 tygodnie (w ramach miesiąca miodowego), no cud, miód i orzeszki. Żadnych pijanych wujków, żadnego bawienia gości na siłę, żadnych ceregieli, tylko dwójka kochających się ludzi na wymarzonych wakacjach, biorąca ślub, bez całego tego stresu i typowego zamieszania.

Wróciliśmy uśmiechnięci, czekamy na dokumenty, które zgodnie z zapowiedzią miały przyjść już po 3 miesiącach. Tak jak miały przyjść tak przyszły tyle, że z błędami w nazwiskach. Ok, telefon do organizatora, dokumenty odsyłamy czekamy.

...i czekamy...
... i czekamy jeszcze trochę...

Uderza Covid.

Dowiedzieliśmy się, że:
- do podpisu dokumentów uruchamiających całą procedurę sprostowania, należy stawić się osobiście (prawdopodobnie poszła jakaś łapówka pod stołem w tej sprawie, nie wiem, nie wnikam*)
- urzędy działają w systemie rotacyjnym, więc "nasza" Pani obsługująca naszą sprawę będzie dostępna kiedy będzie jej kolej w okienku. Kiedy będzie jej kolej zapytacie? Tego nie wie nikt.
- Firma organizująca ślub spisała się na medal i dawała regularnie informacje o postępie spraw (tyle dobrego)
- po wielu przebojach, błaganiach, modlitwach (łapówkach) w końcu, po kolejnych 6 miesiącach dokumenty sprostowane poszły z ichniejszego odpowiednika USC do ambasady do podpisu.

Fantastycznie! Szkoda tylko, że już prawie od roku jestem żonaty chociaż de facto jestem singlem! Podobnie zresztą jak
"moja żona".

A czeka nas jeszcze cała przeprawa z biurokracją w Polsce jak już owe dokumenty przyjdą.

Także drodzy piekielni, biurokracja w Polsce to małe miki!

Pozdrawiam

PS. Musicie wiedzieć, że łapówkarstwo na Bali jest niemalże uwarunkowane kulturowo. Mamy z tym kilka ciekawych historii. Rząd co prawda chce z tym walczyć, nie wiem jednak czy nie jest to walka wyłącznie na pokaz. Nie myślcie sobie, że jest to łapówkarstwo takie jak u nas, co to to nie. Wasze sprawy (nie tylko urzędowe) zostaną po prostu potraktowane bardziej... priorytetowo. Chociaż wydźwięk jest nieco przykry to jest to zupełnie inna społeczna praktyka.

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 123 (151)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…