zarchiwizowany
Skomentuj
(7)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Robiłam ostatnio spore zakupy w hipermarkecie.
Do „normalnych” kas były gigantyczne kolejki, więc poszłam do samoobsługowych (nie ma limitu ilości zakupionych rzeczy).
Kasuję sobie spokojnie, jedna rzecz po drugiej (skasowane wkładam od razu to torby stojącej na kasie). Nie chciało mi się wyjmować worka ziemniaków o wadze 5 kg, więc oderwałam metkę i ją zeskanowałam. Po wszystkim zapłaciłam, włożyłam torby do wózka i odjazd.
Na parkingu zdjęłam maseczkę (Przed tym zdezynfekowałam ręce), wrzuciłam ją na podłogę samochodu (na zakupy przeważnie zakładam jednorazowe) i zaczęłam wkładać torby do bagażnika.
Okazało się, że pod workiem ziemniaków leżała sobie jedna rzecz, której nie skasowałam (za 19,99 zł). Nie miałam już maseczki, żeby wejść do sklepu (trzeba najpierw przejść przez galerię handlową), więc po prostu dojechałam.
Pierwszy raz coś ukradłam
Do „normalnych” kas były gigantyczne kolejki, więc poszłam do samoobsługowych (nie ma limitu ilości zakupionych rzeczy).
Kasuję sobie spokojnie, jedna rzecz po drugiej (skasowane wkładam od razu to torby stojącej na kasie). Nie chciało mi się wyjmować worka ziemniaków o wadze 5 kg, więc oderwałam metkę i ją zeskanowałam. Po wszystkim zapłaciłam, włożyłam torby do wózka i odjazd.
Na parkingu zdjęłam maseczkę (Przed tym zdezynfekowałam ręce), wrzuciłam ją na podłogę samochodu (na zakupy przeważnie zakładam jednorazowe) i zaczęłam wkładać torby do bagażnika.
Okazało się, że pod workiem ziemniaków leżała sobie jedna rzecz, której nie skasowałam (za 19,99 zł). Nie miałam już maseczki, żeby wejść do sklepu (trzeba najpierw przejść przez galerię handlową), więc po prostu dojechałam.
Pierwszy raz coś ukradłam
sklepy
Ocena:
-3
(21)
Komentarze