Mam nadzieję, że jakiemuś śmieszkowi pomorek i franca zeżrą całą resztę życia.
Wybrałam się do pracy w bluzie z kapturem. Gdzieś po drodze - najpewniej w autobusie - ktoś wrzucił mi do niego trzy pety, kilka gum do żucia i zasmarkaną chusteczkę. Najwyraźniej łatwo pomylić mnie ze śmietnikiem.
Odkryłam to, kiedy naciągnęłam kaptur na głowę i poczułam, że coś jest nie tak, jak powinno z moim czerepem, ale na tym etapie miałam już włosy uwalane nosowydzieliną.
Dzień w pracy musiałam zacząć od czekania, aż wyschną mi wyprane w umywalce ciuchy i włosy, bo biednemu zawsze wiatr w oczy - dzisiaj miałam działać w chłodni, a tam bez czegoś grubego pod kitlem laboratoryjnym i z mokrą głową nie wysiedzę.
Wybrałam się do pracy w bluzie z kapturem. Gdzieś po drodze - najpewniej w autobusie - ktoś wrzucił mi do niego trzy pety, kilka gum do żucia i zasmarkaną chusteczkę. Najwyraźniej łatwo pomylić mnie ze śmietnikiem.
Odkryłam to, kiedy naciągnęłam kaptur na głowę i poczułam, że coś jest nie tak, jak powinno z moim czerepem, ale na tym etapie miałam już włosy uwalane nosowydzieliną.
Dzień w pracy musiałam zacząć od czekania, aż wyschną mi wyprane w umywalce ciuchy i włosy, bo biednemu zawsze wiatr w oczy - dzisiaj miałam działać w chłodni, a tam bez czegoś grubego pod kitlem laboratoryjnym i z mokrą głową nie wysiedzę.
Ocena:
188
(202)
Komentarze