Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#87124

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia https://piekielni.pl/87113 o tym, że ludzie nie piszą skarg na kurierów bojąc się, że ci będą się potem mścić, przypomniała mi moje przeboje z pewnym kurierem.

Uprzedzam, będzie długo.

Sytuacja pierwsza:
Czekałam na bardzo pilną przesyłkę (były w niej elementy, których potrzebowałam do przygotowania produktu, który następnego dnia musiałam wysłać klientce).
Ponieważ sprawa nagląca, nie ruszyłam się z domu nawet na minutę, żeby na pewno nie przegapić przyjazdu kuriera. Godzina 17:45 dostaję maila, że kurier nikogo nie zastał i zostawił przesyłkę w punkcie odbioru.

Nosz kur... Dzwonię na infolinię, tam przemiła pani sprawdza, gdzie jest ten punkt odbioru (okazało się, że bardzo blisko, gdyby kurier zadzwonił, powiedział, że nie da rady do mnie przyjść, ale punkt jest tu i tu, to w ogóle nie byłoby problemu, no ale to trzeba by umieć zachować się jak dorosły człowiek), że jest otwarty do 18. (ups...), ale poda mi numer telefonu, może właściciel zgodzi się zaczekać z zamknięciem. Zadzwoniłam, właściciel faktycznie zgodził się zaczekać, przesyłkę na szczęście odebrałam.

Po czym wylewając z siebie wściekłość za całą tę sytuację wysmarowałam skargę na kuriera, napisałam również do sklepu, z którego było zamówienie, opisując całą sytuacją i prosząc, żeby również napisali do firmy kurierskiej, bo wiadomo, że takiego dużego klienta potraktują inaczej niż szarą Kowalską. Zapewnili, że tak zrobią, kilka miesięcy później zrezygnowali z usług tej firmy (wątpię oczywiście żeby z tego powodu, chociaż kto wie).

Sytuacja druga:
Kilka miesięcy później, jakoś tuż przed połową grudnia zabrakło mi opakowań. Sezon świąteczny w pełni, stacjonarnie nigdzie takich opakowań nie kupię, więc problem spory. Szybko złożyłam zamówienie w hurtowni, dodając błagalnego maila, że sprawa jest szalenie pilna i byłabym bardzo wdzięczna za szybką realizację.

Firma stanęła na wysokości zadania, zaraz nadali paczkę (tu jeszcze warto wspomnieć, że o ile nie poprosi się wcześniej o proformę to domyślnie zawsze wysyłają paczki za pobraniem, nie informując nawet o tym, że paczka już wyszła - przy pierwszym zamówieniu stamtąd też miałam z tego powodu niezłe przeboje).

Żyję zasadniczo bezgotówkowo, więc wyjęłam z bankomatu potrzebną kwotę i czekam na kuriera jak na zbawienie. Kurier przyjeżdża, przychodzi do płacenia i ups - inny domownik przez pomyłkę zgarnął moją odłożoną gotówkę. Kurier nie zgodził się zaczekać aż pójdę do bankomatu - trudno, jego prawo, na szczęście będzie przecież jeszcze jedna próba dostarczenia.
Następnego dnia czekam, czekam...

Po czym dzwoni do mnie pani z hurtowni pytając, co się stało, że odesłałam przesyłkę. Ja klasyczny (i stosowny do pory roku ;)) karpik, od słowa do słowa okazało się, że kurier zamiast podjąć drugą próbę dostarczenia wstukał w system, że odbiorca odmówił przyjęcia paczki.

Na szczęście zamawiam w tej hurtowni od lat i nigdy nie odstawiłam im takiego numeru, dlatego zadzwonili sprawę wyjaśnić. Koniec końców udało się paczkę zawrócić, kiedy kurier stanął z nią pod drzwiami zapytałam go czemu skłamał, że odmówiłam poprzednio przyjęcia.

Facet wyparł się, że cokolwiek takiego miało miejsce (na dokumentach paczki stało jak wół, że odbiorca odmówił przyjęcia, więc kurier po prostu skłamał mi w żywe oczy).

Kolejna soczysta skarga poszła (swoją drogą kompletnie nie rozumiem, co facet chciał osiągnąć, myślał że nie zauważę, że przesyłka się zdematerializowała gdzieś po drodze?).
Plus z tej sytuacji był taki, że raz na zawsze nauczyłam się, że zapas materiałów wszelakich robi się najpóźniej w listopadzie.

Sytuacja trzecia:
Znowu kilka, albo kilkanaście miesięcy później (po tych wcześniejszych akcjach unikałam wysyłki tą firmą jak mogłam). Czekam na paczkę, dostaję informację, że została zostawiona w punkcie (oczywiście bez próby dostarczenia do domu). Paczka wielka i ciężka, więc chociaż punkt blisko nie widzi mi się targać tej paki samodzielnie.

Pomna na wcześniejsze problemy nawet nie spróbowałam się skontaktować z kurierem, tylko od razu wysmarowałam skargę, przywołując w niej wcześniejsze problemy oraz pisząc, że nie po to opłacam dostawę do domu, żeby potem samej targać paczki. Następnego dnia w drzwiach staje kurier i...

Okazało się, że to nowy kurier był (nie powiem, zrobiło mi się głupio), i że jego przemiły poprzednik powiedział mu, że pod tym adresem nigdy nikogo nie ma i żeby od razu zostawiał przesyłki w punkcie (rozumiem, że facet do mnie pewnie sympatią nie pałał, ale żeby nowego kolegę wsadzać od razu na minę to naprawdę fajnie z jego strony).

Wyjaśniłam, że to bzdura, że rano owszem, może się akurat trafić, że nikogo nie będzie jak pójdziemy po zakupy, ale po godzinie 13 nie ma opcji, żeby kogoś nie było.

Od tego czasu nowy kurier zawsze przychodzi po 13. i problemy z tą firmą kurierską się skończyły ;)

kurierzy GLS

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 112 (122)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…