Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#87204

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Nauczyciele, nauczyciele i ich metody - temat rzeka.

Jak wiadomo sam jestem nauczycielem i to od wielu lat, ale kwiatki przedstawicieli mojego zawodu mrożą mi krew w żyłach.
Znajoma nauczycielka i jednocześnie mama ósmoklasisty powiedziała mi, że pani od matematyki nie uznaje sposobów rozwiązań innych niż sama pokazała.

Nosz (ladacznica mi się ciśnie na usta)! To my w ten sposób kształcimy innowacyjnych i kreatywnych Polaków? Schemat, schemat, schemat. Może pani nie potrafi dokonać ewaluacji innego rozwiązania, niż tego, którego nauczyła się trzydzieści lat temu. Może pora się dokształcić? A jak uczeń trafi na zadanie nieschematyczne to d... Bo po prostu odzwyczajono go od myślenia.

Kochani! To jest dobre w fabryce śrubek, a szkoła wszak fabryką śrubek nie jest! My mamy uczyć myślenia i poszukiwania własnych dróg. Dwa dni temu na zajęciach z dowodzenia różnych własności (tak, takie prowadzę w ramach normalnych zajęć) uczeń wykoncypował sposób, na który ja bym chyba nigdy nie wpadł. Uściski, oklaski i szósteczka. Ale dla niektórych "pedagogów" to za dużo roboty.

Prace domowe. Mam wnuczka w szkole podstawowej. Łupią działania na ułamkach od marca zeszłego roku. No, cóż. Liczy całkiem sprawnie, więc niby OK. Ale zapodałem trzy zadania tekstowe. I znowu sempiterna. Leży czytanie ze zrozumieniem, umiejętność wyłuskania danych i ich analizy, ustalenie sposobu rozwiązania. Ale 40, czy 50 przykładów do rozwiązania w ramach pracy domowej to normalność.

Oczywiście zadawane prace nie są nigdy sprawdzane, ani ilościowo, ani jakościowo. Takie zadawanie dla zadawania. Ja prac domowych prawie nie zadaję - po prostu nie odczuwam takiej potrzeby. Zdarza się, że coś do zrobienia jest. Ale z tygodniowym terminem i trzeba dobrze ruszyć głową, żeby rozwiązanie znaleźć. Że uczniowie się będą konsultować ze sobą? No pewnie i mamy pracę grupową. Czy będą od siebie ściągać? Być może, ale każdy musi być gotów na na wyjaśnienie problemu przy tablicy. Jedynki w razie czego nie postawię - wstyd gryzie o wiele boleśniej.

I wisienka na torcie. Praca w szkole społecznej oznacza nadzór ze strony Rady Rodziców. Ale jak usłyszałem, że absolwent szkoły jest jej produktem (jak pakiet ubezpieczeniowy, czy komplet garnków w promocji), to ręce mi opadły jak witki. Korpo radośnie wkracza do szkoły.

Zaraz pojawią się targety, asapy i owocowe czwartki. Ludzie! Szkoła od korpo trochę się różni. My nie wypuszczamy produktów, śrubek i targetów.

My żegnamy absolwentów - ludzi, którzy są tacy, jakimi ukształtowała ich nasza wieloletnia praca, Ufff.

Skomentuj (50) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 192 (216)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…