Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#87284

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Koronawirus - moja historia.

W poniedziałek poczułem się źle. Osłabienie, lekki kaszel, gorączka 37,5 stopnia. Nic strasznego, co roku o tej porze mam przeziębienie, bywa gorzej. Gripex, syrop z cebuli, szlafrok i bambosze - i tak pracuję zdalnie, więc nie przeszkadza mi to zbytnio w funkcjonowaniu.

We wtorek w sumie bez zmian. Jest OK. Ale o piętnastej dostaję maila (tylko maila!) z przedszkola do którego chodzi moja córka, że jedna z opiekunek ma potwierdzonego covida. Tak, opiekunka z grupy mojej córki. Nie, sanepid nie wysłał rodzin dzieciaków na kwarantannę, nie zamknął placówki, jutro rano zapraszamy dzieciaczki jak zwykle.

W środę samopoczucie bez zmian, ale wiedząc że w przedszkolu był potwierdzony przypadek, robimy sobie dobrowolną izolację, biorę urlop w pracy, dzieci zostają w domu, ja cały poranek spędzam na telefonie z lekarzami. Do większości przychodni nie da się w ogóle dodzwonić. W kilku, gdzie odebrano słuchawkę, lekarze wprost mówią, że skierowania na test nie wystawią - mam tylko 2 z 4 objawów potrzebnych do skierowania na test (czy to nie miało być zmienione? Nie wiem, te rozporządzenia rządowe zmieniają się po 3 razy dziennie, już nikt nie wie jak należy postępować w danej sytuacji). W końcu dzwonię do ciotki, z którą rzadko utrzymuję kontakt, ale jest lekarzem w nieodległym mieście. Po znajomości wystawia mi skierowanie na test i tłumaczy, gdzie, jak i kiedy mam się udać na pobranie wymazu.
Tego samego dnia udaję się do punktu wymazowego o 15 (punkt czynny do 16). Spodziewałem się kolejki, a tam nikogo. Okazuje się że wymazu mi nie zrobią - mają limit 160 próbek na dzień, dziś go wykorzystali o 11 rano, haha. Nie wytrzymałem. Zrobiłem karczemną awanturę i w końcu pobrano ode mnie wymaz.

W czwartek czułem się gorzej. Gorączka wzrosła, pojawiły się bóle mięśni. Wyniku brak.

W piątek straciłem węch i smak. gorączka wzrasta do 38,8. Wyników brak.
W nocy zacząłem mieć duszności. Uczucie jakby ściśnięto mi klatkę piersiową pasami i nabranie powietrza wymaga niesamowitego wysiłku.

W sobotę rano już mi lepiej. W sumie dużo lepiej, duszności minęły, gorączka spadła, tylko jestem wyczerpany i nie czuję smaków/zapachów. Konsultacja telefoniczna z ciotką. Wyników brak. Jak sprawdza w systemie, to jeszcze nikt wysłany na wymaz we wtorek nie ma wyników (4 DNI PÓŹNIEJ!!!!). Dobrze, że u mnie dobrze.

I tak sobie żyję. Wyników brak, ja jestem na 100% pewny, że mam covida, na szczęście reszta domowników nie choruje. Nie jesteśmy na kwarantannie. Dzieciaki cały tydzień mogły chodzić do przedszkola i szkoły (nie chodziły). Żona mogła pójść do pracy (nie poszła - wzięła urlop, bo skoro zdrowa to L4 nie dostanie). Jutro mogę sobie normalnie pójść do kościoła na mszę albo na obiad do restauracji. Ale nie pójdę. Tylko się zastanawiam, czy test wykonany na próbce pobranej 4 dni temu będzie wiarygodny. Jak tak - to kwarantannę nam wlepią gdy już będę zdrowy...

Skomentuj (29) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 120 (126)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…