Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#87360

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia bardzo luźno powiązana z https://piekielni.pl/82541.

Mianowicie o psach na smyczy.
Jako dziecko zostałam ugryziona przez psa. Nie swojego, za to kolegi ojca. Pies ten był przez większość czasu trzymany na łańcuchu (jako pięcio/sześciolatka nie rozumiałam, że tak nie wolno), ale pies ogólnie był przyjazny, karmiłam go z ręki etc.
Aż któregoś razu został z łańcucha spuszczony i pierwszą rzeczą którą zrobił było ugryzienie mnie.

Ugryzienie płytkie, została malutka blizna i bardzo dużo traumy. Jak widzę psy biegające luzem, nieważne czy małe, czy duże, to mnie po prostu mrozi. Od razu zakładam, że ten pies mnie zaatakuje, co może wywoływać ataki paniki po których nieczęsto nie mogę dojść do siebie przez bardzo długi czas.

I nic mnie tak nie drażni jak ludzie, którzy puszczają swoje psy luźno. Bo 90% tychże ludzi ma głęboko w poważaniu moją bladą twarz i wystękaną prośbę żeby psa zabrać, zawołać. Mało tego zwykle słyszę pyskówki, że ICH psina nie gryzie, że jestem nienormalna. Kiedy próbuję psa obejść jak najszerszym łukiem to dostaję dziwne spojrzenia, bo przecież ich piesek nigdy w życiu by nikogo nie zaatakował.

Może nie. Ale ja jako osoba obca tego nie wiem i na pewno nie zaufam obcym ludziom, że ich pies jest stuprocentowo bezpieczny skoro nie mogłam zaufać człowiekowi, którego znam prawie całe życie.

psy smycze spacery

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 5 (39)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…