Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#87551

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dziś chciałbym opisać swoją piekielną (w pewnych zachowaniach) współpracownicę. Ma ona swoje takie małe piekielne zachowania którymi potrafi podnieść ciśnienie, jednak ostatnio podniosła na tyle że dla oczyszczenia to opiszę.

Słowem wstępu mieszkam z matką i dużo młodszym bratem. Brat ma 10 lat więc dysproporcja spora, ojciec nie żyje, reszta rodzeństwa się rozjechała. I chcąc nie chcąc stałem się dla niego czymś w rodzaju ojca, ponoszę koszty jego utrzymania no bo przecież nie wypnę tyłka na mamę i nie powiem "radź se".

No i tu do akcji wkracza moja piekielna "koleżanka" z pracy. Nadchodzą święta, firma rozdaje bony świąteczne. Ja jako pracownik z krótkim stażem dostaję sporo mniej, oczywiście nie mam o to pretensji, po prostu rozmawiamy o tym w przerwie. I zeszło na tematy utrzymania domu, różnych wydatków itp. W pewnym momencie pani piekielna wypala z tekstem że ja to się nie mam co martwić (wysokością bonu) bo nie mam ŻADNYCH obowiązków. Jeszcze to podkreśliła dobitnie, że ŻADNYCH. Ja zonk, skąd ona może mieć pojęcie co ja mam a czego nie. Bo jesteś młody. I już. Z racji wieku nie masz prawa mieć obowiązków, wydatków czy potrzeb. Na moją oponencką odpowiedź wypaliła: " Aha, na pewno. Co ty możesz mieć w tym wieku? Tylko zastanawiać się gdzie pojedziesz na imprezę. " No ku***a witki opadły. Ja idiota zamiast pominąć ją milczeniem zaczynam jej tłumaczyć że brat, że utrzymanie domu itp. A ona na to że co mnie obchodzi mój brat przecież to matki problem żeby go utrzymać. A w ogóle jak to brat to nie to samo bo utrzymać dziecko to co innego. a jak masz w tożsamej sytuacji utrzymywać brata to tak samo nie działa. Nie miałem nigdy o niej dobrej opinii ale teraz to już wiem że zbyt wysokiego ilorazu inteligencji to ona nie ma.

Praca

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 164 (174)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…