Kilka lat temu dodałem historię o tym jak moja nadambitna ciocia próbowała uczynić ze mną kierowcę. I w tej historii wystąpi jako ta piekielna. Nie będę jednak ponownie przedstawiał jej charakteru, jeśli ktoś jest ciekawy zapraszam do wpisu #78808.
Ciotka ma dwóch synów, moich kuzynów, z którymi spędziłem znaczną część dzieciństwa. Znaliśmy się jak łyse konie i nigdy nie sądziłem, że coś nas poróżni. Nie powiem by mieli szczęśliwe dzieciństwo. Gdy ja byłem karany za uwalenie się cały w błocie oni dostawali opieprz za najmniejszą plamkę na ubraniach. Gdy ja przynosząc ze szkoły tróję dowiadywałem się, że jestem zdolny ale leniwy, tak oni za czwórkę z plusem dostawali szlaban. Podobnych przykładów było wiele. Co prawda wuja strofował swoją żonę... A przynajmniej próbował.
W końcu skończyliśmy studia. Ja wtedy pracowałem w serwisie komputerowym i dorabiałem sobie pisząc strony internetowe na boku. Natomiast kuzyni po skończonych studiach ekonomicznych (narzuconych przez ciocię) wzięli pierwszą lepszą robotę i szukali pracy w zawodzie.
Jakoś dwa lata temu znalazłem pracę na drugim końcu Polski. Oczywiście przez cały czas starałem się utrzymywać kontakt z kuzynami. Poza tym widywaliśmy się za każdym razem gdy wracałem w rodzinne strony. Jednak czułem, że z miesiąca na miesiąc nasze stosunki stają się co raz bardziej oziębłe. Kilka miesięcy temu przestali mi w ogóle odpisywać.
Gdy w tym roku, przed świętami chciałem się z nimi spotkać nawet nie odebrali telefonu. Zapytałem mamę czy wie co się dzieje. Powiedziała mi wtedy tylko: jedź do ciotki to pewnie się domyślisz. Tak też zrobiłem.
Ciocia przywitała mnie cała rozpromieniona. Posadziła przy stole i zaczęła opowiadać i oto co się dowiedziałem o moich kuzynach.
"Nieudacznicy... Jeden w kebabie jakieś świństwo gotuje a drugi w markecie siedzi. Nie to co ty światowy."
"Ja im drzwi uchyliłam, a te głąby je z kopa zatrzasnęły."
"Nie chce mi się więcej gadać o tych dwóch zawszonych... Tfu."
Może i byłoby tego więcej, ale nie wytrzymałem, wstałem i wyszedłem. Od awantury dzieło mnie tylko to, że obiecałem mamie, że nic nie odwalę.
Kilka lat temu ja byłem gorszy bo jej synowie mieli prawo jazdy, a ja nędzny darmozjad nie. Teraz gdy mi się lepiej powodzi finansowo, to ja jestem wysławiany, a oni traktowani jak robaki. Z jednej strony nie dziwię się im, że mają do mnie pewnego rodzaju uraz, ale z drugiej żal mi trochę, że ulegli podszeptom tej... Brakuję mi kulturalnego słowa.
Mam jednak nadzieję, że uda mi się przemówić do rozsądku tym dwóm kretynom.
Ciotka ma dwóch synów, moich kuzynów, z którymi spędziłem znaczną część dzieciństwa. Znaliśmy się jak łyse konie i nigdy nie sądziłem, że coś nas poróżni. Nie powiem by mieli szczęśliwe dzieciństwo. Gdy ja byłem karany za uwalenie się cały w błocie oni dostawali opieprz za najmniejszą plamkę na ubraniach. Gdy ja przynosząc ze szkoły tróję dowiadywałem się, że jestem zdolny ale leniwy, tak oni za czwórkę z plusem dostawali szlaban. Podobnych przykładów było wiele. Co prawda wuja strofował swoją żonę... A przynajmniej próbował.
W końcu skończyliśmy studia. Ja wtedy pracowałem w serwisie komputerowym i dorabiałem sobie pisząc strony internetowe na boku. Natomiast kuzyni po skończonych studiach ekonomicznych (narzuconych przez ciocię) wzięli pierwszą lepszą robotę i szukali pracy w zawodzie.
Jakoś dwa lata temu znalazłem pracę na drugim końcu Polski. Oczywiście przez cały czas starałem się utrzymywać kontakt z kuzynami. Poza tym widywaliśmy się za każdym razem gdy wracałem w rodzinne strony. Jednak czułem, że z miesiąca na miesiąc nasze stosunki stają się co raz bardziej oziębłe. Kilka miesięcy temu przestali mi w ogóle odpisywać.
Gdy w tym roku, przed świętami chciałem się z nimi spotkać nawet nie odebrali telefonu. Zapytałem mamę czy wie co się dzieje. Powiedziała mi wtedy tylko: jedź do ciotki to pewnie się domyślisz. Tak też zrobiłem.
Ciocia przywitała mnie cała rozpromieniona. Posadziła przy stole i zaczęła opowiadać i oto co się dowiedziałem o moich kuzynach.
"Nieudacznicy... Jeden w kebabie jakieś świństwo gotuje a drugi w markecie siedzi. Nie to co ty światowy."
"Ja im drzwi uchyliłam, a te głąby je z kopa zatrzasnęły."
"Nie chce mi się więcej gadać o tych dwóch zawszonych... Tfu."
Może i byłoby tego więcej, ale nie wytrzymałem, wstałem i wyszedłem. Od awantury dzieło mnie tylko to, że obiecałem mamie, że nic nie odwalę.
Kilka lat temu ja byłem gorszy bo jej synowie mieli prawo jazdy, a ja nędzny darmozjad nie. Teraz gdy mi się lepiej powodzi finansowo, to ja jestem wysławiany, a oni traktowani jak robaki. Z jednej strony nie dziwię się im, że mają do mnie pewnego rodzaju uraz, ale z drugiej żal mi trochę, że ulegli podszeptom tej... Brakuję mi kulturalnego słowa.
Mam jednak nadzieję, że uda mi się przemówić do rozsądku tym dwóm kretynom.
Ocena:
156
(174)
Komentarze