Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#87666

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Czytam piekielnych od wielu lat ale teraz przelało się moje wiadro cierpliwości.

Przyjechałam z dziećmi do Rodziny do Krakowa. Osiedle z wielkiej płyty. Przed balkonami przedszkole oraz ogrodzony placyk zabaw. Chwilę przed 8 rano oglądałam z synem jak dzieci idą do przedszkola i uchwyciłam jak młody mężczyzna z małym pieskiem idzie na placyk zabaw. Zamyka bramkę i piesek biega bez smyczy. Mężczyzna pali papierosa i bawi się z pieskiem. Tu siku, tam kupka.

Wyszłam na balkon i grzecznie głośno informuję, że tu nie wolno wchodzić z psami, tutaj dzieci się bawią i później wchodzą w te g#wna. Nagrywając kawałek zabawy z pieskiem na telefonie, (chyba niezbyt miły) mężczyzna kazał mi stulić mordę (jeszcze raz próbowałam poinformować tego człowieka, że to nie miejsce na spacer z psem). Dzwoniłam na straż miejską i bardzo miły Pan wytłumaczył mi co mogę zrobić, żeby ułatwić ukaranie tej osoby. Tej rozmowy tu przytaczać nie będę.

Jednak moje pytanie brzmi: co trzeba mieć w głowie, żeby z placyku zabaw zrobić sobie kuwetę dla psa?
Co takimi ludźmi kieruje?
Dlaczego inni nie reagują?
2 minuty spacerkiem jest park, ogromny, z przepięknym wybiegiem dla psów.

Czemu mnie tak rozsierdziło? Dzień wcześniej byłam z dziećmi na tym placyku, pierwsza kupa w bucie po 5 minutach spaceru w drodze na placyk (syn niespełna dwuletni wszedł na trawnik kilka metrów od bramki placyku). Po ogarnięciu kupy nr 1 dzieciak bawił się może 10 minut i druga kupa, na placyku. Tym razem w kupie był but, kombinezon i rękawiczki. Myślałam, że oszaleję ze złości.

Mieszkałam na tym osiedlu przez ponad 20 lat, sama miałam psa przez 16. Nie wyobrażam sobie odstawiać takich numerów. Młodzi ludzie (sama uważam się za młodego człowieka, ale być może już nie powinnam :-)) teraz zdają się nie mieć żadnego szacunku do innych i do mienia wspólnego. Spędziłam kilka lat w kraju skandynawskim i uważam, że między nami, a ludźmi z północy Europy to tylko 1 różnica: my uważamy, że jak coś jest wspólne (taki placyk zabaw na przykład) to w sumie jest NICZYJE. Oni uważają, że jak coś jest wspólne, to jest też MOJE.

Osiedle z wielkiej płyty

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 150 (166)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…