Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#87705

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Taka historia...

Biegam od niedawna, ale jednak, więc nie coraz częściej mi się zdarza, że muszę
a) omijać pańcię z 2 psiuńkami na długich smyczach, idącą oczywiście całą szerokością chodnika, ani obejść, ani przeskoczyć
b) stawać na baczność, bo wybiegam zza rogu/zakrętu wprost na wielkiego bydlaka bez smyczy i czort wie, czy się na ciebie nie rzuci
c) omijać psy rozmaitej wielkości, bez kagańców i smyczy, które biegną za tobą i cię oszczekują, a ty nie wiesz, czy lepiej biec i nie zwracać uwagi - może być poczytane jako ucieczka i tym bardziej cię gonić; czy stanąć - tym bardziej może się rzucić; czy może odgonić ręką lub tupnąć - jak wyżej.

Nie mam psa i studiować psiej bahawiorystyki nie mam zamiaru, a imo - jak się mieszka w mieście, to się nad psem powinno panować, a nie "on się tylko bawi/przestraszył/cuj wie co jeszcze"
I przyznam, że im częściej takie sytuacje się zdarzają, tym bardziej boję się psów, nawet jeśli akurat nie biegam.

I czytam sobie taką historyjkę - konsekwencji w rodzaju żeńskim i męskim brak, głównie chyba za sprawą pisania z telefonu, który często zmienia rodzaj na męski, ale zdecydowanie była to kobieta:

"Doszło dziś do strasznej sytuacji. Wyszłam na spacer z moim szpicem i spuściłam go ze smyczy, bo na podwórku nikogo nie było. Zza rogu wybiegł mężczyzna, mój pies się przestraszył i zaczął szczekać, a ten mężczyzna bardzo mocno go kopnął i powiedział, że boi się psa. Mam małego psa, który waży 3,5 kg, a ten człowiek, który ma prawie 2 metry wzrostu, uderzył go tak, że pies wyleciał w powietrze, jak piłka do koszykówki. Uważajcie, nie zdążyłem zrobić zdjęcia temu dupkowi. Zdaję sobie sprawę, że popełniłam błąd spuszczając psa ze smyczy, ale na podwórku nikogo nie było. Ten człowiek tu nie mieszka, postanowił uciec zablokowaną drogą do joggingu przez cudze podwórko. Policja przyjechała i powiedziała, że to nasza wina, że pies był spuszczony ze smyczy."

Rodzaje komentarzy były trzy
1. Ojojoj, bydlak, skur..., jak tak można, ojojojo biedne maleństwo kochana psinka ->> wina biegacza
2. Pies bez kontroli, nieodwoływalny, podbiegł do człowieka, rzucił się na niego i szczekał, nie wiadomo, czy sam się nie nadział na niego w agresywnym amoku, duży facet też może się bać psów ->> wina właściciela
3. Rzuca się na ciebie ujadający pies i masz czekać, aż cię ugryzie? - bo co właściwie zrobić? Winny i właściciel za puszczanie lękliwego i niewychowanego psa luzem w środku miasta, jak i biegacz za zbyt gwałtowną reakcję ->> wina obopólna

I w sumie może i trochę brakuje mi obiektywizmu, ale tak się zastanawiam, czy kiedyś nie zareaguję jak ten facet. Chociażby w obronie swoich dzieci, które przecież biegają, jeżdżą na rowerach, hulajnogach itd.

Będę piekielny?

psy w mieście

Skomentuj (32) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 137 (191)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…