Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#87802

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Mam 42 lata. Byliśmy dziś z mamą na targu. Podeszliśmy do straganu z ziołami. Mama zaczęła ze straganiarzem o tych ziołach gadać. Straganiarz miał twarz odkrytą, WCALE NIE MIAŁ MASECZKI NAWET NA BRODZIE!!!!!! Zwróciłem mu uwagę: ,,Przepraszam a maseczka?'' Podkreślam, powiedziałem TYLKO TO JEDNO ZDANIE, tak jak tu zacytowałem. W sposób miły, kulturalny, bez wyzwisk. Mama na to ZACZĘŁA MIEĆ PRTENSJE, że mu zwróciłem uwagę, z pretensją w głosie powiedziała bym odszedł na dalszą odległość skoro boję się, że mnie może zarazić. I tak zrobiłem. No ale chyba ja miałem rację zwracając mu uwagę by założył, tak? Przez takich bezmaseczkowców nigdy covid się nie skończy. Tacy łażą po ulicach z odkrytymi twarzami i zarażają innych. Mam do Was, drodzy Piekielni pytanie: będąc na targu zwrócilibyście uwagę bezmaseczkowemu straganiarzowi (do którego stoiska byście podeszli) by założył maseczkę czy raczej byście myśleli by mu nie sprawić broń Boże przykrości sami się narażając na zarażenie od niego covidem? PS. Mama ma cały czas do mnie żal i pretensje za to zwrócenie uwagi. Rozumiałbym jeszcze gdybym to zrobił w niekulturalny sposób, wyzywał bym go i mu rozkazywał np. ,,Załóż Ty gno*ju jeden pierd*ną maseczkę na swój krzywy ryj bo nie mam ochoty się zarazić od takiego wygodnego g*na jak Ty". Nie. Powiedziałem tylko to jedno jedyne zdanie zacytowane wyżej, byłem miły i kulturalny (sam mam zawsze maseczkę i rękawiczki). Chyba mam prawo we własnej obronie zwrócić komuś uwagę NA BRAK MASECZKI bojąc się wirusa? Rozsądźcie, proszę, kto ma tu rację: ja czy mama?

targ

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -3 (27)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…