Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#87984

przez (PW) ·
| Do ulubionych
O historii zbieractwa w mojej rodzinie słów kilka.

Kiedyś już opisywałem tutaj zbieractwo cyfrowe mojego ojca, a ostatnimi czasy uprzątniecie resztek dziadkowego złomu po 2.5 roku natchnęło mnie do napisania o tej piekielności.

Wszystko zaczęło się od mojego dziadka, który przejął to albo po bracie albo po swoim ojcu. Cóż, u jego brata na Pomorzu na podwórku leżą dosłownie hałdy złomu po których można by wejść na 1-sze piętro budynku- zbierany przez dekady każdy jeden pogięty kawałek złomu, sprężyny, blachy czy nawet stare karoserie od UAZ-ów.

Dziadek miał podobną manię. Zbierał co się tylko dało, bo każda rzecz to jest skarb. Starczy powiedzieć że samego złomu ze 3-4 tony poszły przez te 2.5 roku, odkąd mogliśmy zacząć go wyrzucać ze względu na to, że dziadkowi zaczynało się zwapnienie mózgu po nieudanej operacji (Cała operacja i jak do tego doszło to temat na osobną piekielność) więc nie protestował i nie kojarzył.

Zanim ktoś zacznie twierdzić, że jesteśmy istnym ścierwem i wykorzystaliśmy chorobę dziadka żeby wywalić jego rzeczy, niech najpierw przeczyta całą historię i zrozumie że było to konieczne. Wszystkie budynki gospodarcze, garaż i podwórko były zawalone rupieciami, tak że nie dało się nic znaleźć a czasem nawet przejść. Pudło ze starymi pordzewiałymi podkowami? (dziadek nigdy konia nie miał) "Zostaw! Mi to jest potrzebne i już!"

Pewnego dnia gdy wywoziliśmy z dziadkiem stare kaloryfery po remoncie- które początkowo też chciał trzymać- wrzuciłem owe podkowy do metalowych puszek które też wieźliśmy. Przez lata aż do śmierci nigdy nawet nie zauważył że tych podków już nie ma. Co dalej? Pogryzione przez korniki deski ze starej podłogi? "Żadne na opał, zbiję sobie kiedyś korytko dla świń. Że nie mam świń ani nie zamierzam mieć? Ale se zbiję!" 150 litrów zużytego oleju? "Do czegoś użyję!" Całe wiadra pordzewiałych, starych prostowanych gwoździ? "Dobra rzecz, zostaw!"

Każdy jeden śmieć był znoszony i trzymany czasem tak długo, że przez lata zapadał się pod ziemię jak niektóre blachy czy uszczelki leżące na dworze oraz tony gruzu który leżał "Bo może się kiedyś coś podsypie". Na wyliczanie wszystkiego potrzeba by chyba referatu więc pokrótce powiem że oprócz zwykłego, nie nadającego się do niczego złomu znajdywaliśmy takie skarby jak stare szklane "grzybki" od latarń, klapki od wentylacji spod podłogi, pogięte i zardzewiałe zawiasy od wersalek, stare puszki po olejach, probówki, silniki od pierun wie czego, jakieś chemikalia, połamane ramki i lustra, niezidentyfikowane szkło, rozpadające się folie i kawałki drewna.

Przy czym, cytując Todda Wainio z "World War Z" : "Zgromadzone były całe tony zupełnie nieprzydatnego śmiecia i ani jednej rzeczy naprawdę potrzebnej", bo jak trzeba było np. znaleźć kluczyk do szlifierki czy łatę do dętki to się okazało że akurat tego nie ma i trzeba kupić, ale za to jest stara skrzynka na gołębie a w niej butelka ze zbryloną farbą. Szczytem absurdu było chyba znalezienie przez nas 30 letniej używanej deski klozetowej. Jak się okazało, gdy mój wujek mieszkający również po sąsiedzku robił remont łazienki, dziadek poszedł do niego żeby ten dał mu tą starą deskę od kibla "Bo mi się przyda kiedyś może".

No i niestety zbieractwo przejął po nim mój ojciec. W 2019 opisywałem jego zbieractwo cyfrowe. Łudziłem się, że przynajmniej budynków nie zaśmieca fizycznymi śmieciami. Oj, skala tego, jak się myliłem ujawniła się dopiero gdy zaczęliśmy na koniec sprzątać garaż i budynek do niego przylegający. Jak się okazało mój ojciec- częściowo jawnie, w większości potajemnie- również chomikował co się dało, i wynosił to do mnie bo w jego garażu skończyło się miejsce na barachło (Gwoli wyjaśnienia: Ojciec rozwalił rodzinę, po rozwodzie używa wspólnego domu jak hotelu, płaci niepełne alimenty na mojego brata i trochę dokłada się do śmieci.

Historię o tym zapewne tez kiedyś opiszę. Natomiast babcia przepisała mi swój dom po sąsiedzku, i na razie ona tam sobie dożywotnio żyję a ja w naszym wspólnym starym), więc również latami wynosił różne elektrośmieci, stary styropian, wałki, baniaki, siatki, wiadra, połamane sprzęty komputerowe czy jakieś AGD i zwyczajne śmieci pokroju papierków i kartonów. Podobnie jak u dziadka, każdy sprzęt to jest skarb. Czy to stary okamieniony bojler, czy kołpaki wiszące na ścianach czy parędziesiąt pordzewiałych rurek albo tony przeterminowanych farb i innych sprejów.

W sadzie stała stara pordzewiała i rozpadająca się wędzarka, jak rok temu zapowiedziałem że będę ją wywalał na złom, to wpadł w istne oburzenie i specjalnie pierwszy raz od 6-ciu lat coś w niej uwędził bo "Patrz, przecież to się non stop używa i wędzi a Ty chcesz to wywalać!". Miesiąc temu, a więc po roku od rozmowy, uznałem że nie będę się z tym pierdzielił i trzymał rozpadającej się, szpecącej i utrudniającej koszenie kupy złomu w której dzikie psy robią sobie budę i po prostu nic mu nie mówiąc rozebrałem ją.

Zastanawiam się tylko, kiedy będzie się dało uprzątnąć z sadu rozkręcony na części samochód który ojciec trzyma w nim już kilka lat. Ostatnio znalazł sobie również kolejne hobby- kupowanie sprzętów za grosze z bibelotów. Kupuje wszystko, głośniki, adaptery, frytkownice (No, jedyny sprzęt który się przydaje ale czemu 3 sztuki?), chlebaki, mnóstwo sprzętów niezidentyfikowanych. Kupił tez sobie np. mały telewizorek i antenę po czym zbił chałupniczą półkę i przymocował ją w kuchni "Bo mu się nie chce chodzić non stop do pokoju oglądać TV jak on jest w kuchni". No tak, bo z kuchni do pokoju jest około 2 metry. Półka tylko zawadza bo jest prawie w przejściu i zbiera brud.

Do półki dokupił też sobie elektryczny nóż do chleba, bo twierdzi że go koniecznie potrzebuje. Cóż, powiecie "No, ale u siebie w pokoju czy garażu niech sobie je trzyma". No właśnie tu problem. Już i tak powywalaliśmy dużo jego śmieci w moich budynkach gospodarczych, bo zabrać ich nie chciał a zawalały wszystko, a dodatkowo swój pokój i garaż ma tak zagracony, że musiałem babci powiedzieć aby kategorycznie zakazała mu przynosić czegokolwiek i nie wpuszczała go z niczym, bo zaczął jakieś stare mikrofalówki i inne sprzęty znosić do mnie bez mojej wiedzy i zgody.

Nawet jak pozwoliłem mu w moim garażu tymczasowo trzymać samochód, żeby go sobie naprawił, to zaczął znosić do niego kolejne rzeczy wszelakie więc trzeba było mu zapowiedzieć że albo zabiera śmieci albo wyrzucę je po prostu gdzieś na drogę albo do jego pokoju.

I tu dochodzimy do ostatniego problemu, czyli mojego młodszego brata. Pomimo że ojciec ani jego ani mnie nie utrzymywał, że zniszczył naszą rodzinę i jest kompletnym leniem, to dla brata nadal jest dużym autorytetem i ma na niego wpływ. No i pod wpływem ojca młody również zaczął jeździć na bibeloty, gromadzić wszelkie klawiatury, sprzęty pokroju starej elektronicznej maszyny do pisania na dyskietki itd. itp. Widać też że zaczyna być przeciwny wyrzucaniu czegokolwiek, i nawet starał się np. nas namawiać, żebyśmy nie wyrzucali jakiejś starej brudnej podstawy od rozwalonej szafy, bo to cenna pamiątka i może się przydać. Odciągamy go od takiej postawy jak możemy, ale obawiam się że może stać się podobnym zbieraczem jak dziadek czy ojciec.

Nie wiem w sumie, jaką dać puentę, lecz bo takiej ilości roboty i nerwów jakie miałem z tym zbieractwem i sprzątaniem po prostu sparafrazuję klasyka : "Jakby mnie na odległość ręki dopuścili do wszystkich nałogowych zbieraczy na świecie to bym wziął i zap******ił"

dom

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 158 (174)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…