Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#88071

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Może śmieszne, może piekielne. Z której strony? Oceńcie sami.
Koleżanka ma konia w pensjonacie na wsi. W okolicy jest pełno łąk i niewielkie osiedle domków jednorodzinnych, do których doprowadzony jest dojazd płytami jumbo. Podczas spacerów konnych po okolicy zdarzyły się jej ostatnio dwie ciekawe sytuacje związane z odchodami konia.
Sytuacja 1.
Koń koleżanki załatwił się przy ostatnim domu. Dom niezamieszkały, ciągle w budowie, ale właściciele podobno niemal codziennie go odwiedzają z dzieckiem i sami tam dłubią. Kupa była zlokalizowana daleko od bramy wjazdowej. Pech chciał, że koleżanka po spacerze doznała urazu, w wyniku którego następnego dnia jechała do szpitala z powodu podejrzenia uszkodzenia kości. Kości miała jednak całe, dostała zalecenie chodzenia przez tydzień o kulach i oszczędzania się. Z tego powodu trzy dni nie było jej w stajni.
W tym czasie do stajni dwa razy przyjeżdżał właściciel budowanego domu, z (o dziwo uprzejmą) prośbą o uprzątnięcie odchodów konia. Koleżanka przekazała do stajni, żeby inne pensjonariuszki wyjaśniły facetowi, jaka jest sytuacja. Podobno Pan, chociaż wyprowadził się na wieś, gdzie chodzą różne zwierzęta, obawiał się, że jego kilkuletnie dziecko będzie bawiło się kupą konia :D Koleżanka więc, będąc o kulach, sprzątała już niemal nieistniejące po deszczach gówienko leżące na poboczu na końcu działki Pana.
Sytuacja 2.
Również rozchodzi się o gówno. Tym razem koń załatwił się na skraju drogi z płyt Jumbo. Koleżanka zgarnęła kupę na pobliską łąkę od razu, na płycie została tylko mokra plama. Sąsiad pracujący przy swoim domu uśmiechnął się tylko i nic nie powiedział. Koleżanka poszła z koniem dalej. Zza płotu odezwała się do niej sąsiadka (S) mieszkająca dwa domy dalej.
S: Dzień dobry!
K(ucieszona, że sąsiedzi są mili): Dzień dobry.
I tu sąsiadka zaczęła kazanie.
- Pani wie, że po koniach się sprząta?
Koleżanka mocno się zdziwiła.
- Przecież jest posprzątane.
- Nieprawda! Ja zadzwonię po straż miejską! Dostanie pani mandat 500 złotych! Za zanieczyszczenie drogi gminnej!
Koleżanka się zirytowała. Baba gadała głupoty, zwłaszcza wyleciała z tą strażą miejską na wsi, ale odpowiedzieć coś wypadało.
- Proszę sobie zobaczyć, kupę posprzątałam od razu. Lizać płyty nie będę. Niech pani sobie dzwoni gdzie chce. Do widzenia.
Baba się zapowietrzyła (może nie miała argumentów) i koleżanka poszła dalej. Po spacerze zasięgnęła języka w stajni i dowiedziała się, że baba z dużego miasta wyprowadziła się na wieś i zaczepia wszystkich, również najbliższych sąsiadów. Problemem dla niej jest między innymi to, że z pobliskich działek na jej idealny trawniczek przesiewają się niechciane roślinki. Do stajni miała pretensje, że nie może w każdej chwili wchodzić ze swoimi gośćmi do koników i ich karmić. W odwecie dzwoni w nocy do właścicieli stajni i skarży się na głośne zwierzęta i smród, chociaż wprowadziła się jak stajnia już była.
Ciekawa jestem, czy ta baba też się tak zapowietrza i ściga psiarzy, których w okolicy jest mnóstwo i też nie sprzątają kup z okolicznych dróżek. Koleżanka stwierdziła, że nie będzie więcej chodziła tam na spacery z koniem, bo nie ma ochoty na przepychanki z durnymi ludźmi.

Wieś i gówienka

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 9 (59)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…