Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#88193

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jestem w takim wieku, że większość znajomych ma dzieci w wieku już nieco kumającym, tzn. przedszkolno-wczesnopodstawówkowym, stąd zdarza mi się ostatnio wiele rozmów o problemach rodzinnych oraz wychowaniu dzieci.

W wielu z nich pojawia się ten sam wątek: babcie, które za świętą misję przyjęły sobie... kij wie co, bo na pewno nie poszerzanie wiedzy ani kształtowanie charakteru dzieci.

Szczerze mówiąc nie mam pojęcia, jak one sobie wyobrażają skutek swoich działań, ani czy w ogóle się nad tym zastanawiają.

Gdyby opowiadały dzieciom o historii chrześcijaństwa albo fajnie pokazywały wartości zwiazane z tą religią, byłoby nawet okej.

Ale nie.

Powielają tyle, ile same rozumieją, czyli "trzeba chodzić do kościółka i klepać paciorki".

Znam kilka rodzin, w których wystarczy dziecko i babcię na moment spuścić z oka, a seniorka natychmiast każe małemu/małej klękać, składać ręce i powtarzać jakieś zaklęcia, z których dziecko nie ma szans nic zrozumieć. Albo przy każdym rodzinnym obiedzie pyta, co rodzinka robiła w weekend i wpada w święte oburzenie, że nie byli w kościółku, bo przecież wszyscy dobrzy ludzie chodzą do kościółka, a w takim razie oni są źli.

Po co?

Jedyne, co tym osiągają to napięcie i kłótnie między jego bliskimi, wymuszanie trudnych rozmów, na które dziecko jeszcze może nie być gotowe, i podkopywanie jego wiary w to, że jego bliscy są mądrzy, godni zaufania i chcą dla niego dobrze. Bo jak małemu wyjaśnić, że nie musi babci słuchać i że ona nie postępuje właściwie bez rujnowania obrazu babci jako kochającej opiekunki, a rodziny jako bezpiecznego azylu?

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -6 (32)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…