Czytając https://piekielni.pl/88180 przypomniałem sobie.
Mam koleżankę, która kiedyś przez kilka lat pracowała w jednej z restauracji największej sieci na świecie, nazywanej dalej przeze mnie "M".
Rozstała się jednak z ówczesnym chłopakiem, wróciła do rodziców, i od razu podjęła pracę w lokalnej restauracji (dalej określanym "R"), która oferowała kebab, pizzę, burgery itp. Co najlepsze, "R" to nie była typowa speluna, czy buda pod dworcem PKP, tylko ładny, stylowo urządzony lokal, z profilami w mediach społecznościowych, konkursami itp.
Kiedyś, już w dobie pandemii zgadaliśmy się na temat podejścia ludzi do higieny i mycia rąk. Koleżanka opowiadała, że kiedy przeniosła się z "M" do "R", to była to dla niej przepaść. Mówi, że co by nie mówić o "M", to dbanie o czystość jest tam na wysokim poziomie. Każdy pracownik musi umyć ręce wg. instrukcji powieszonej na umywalce, i najpierw Ciebie pilnują, a potem Ty pilnujesz nowych, itd. itp.
Kiedy przyszła do "R" z przerażeniem odkryła, że niektóre z koleżanek z pracy nie myją rąk po powrocie z przerwy na papierosa. Nie wiedziała, czy po skorzystaniu z toalety też tego nie robią, i wolała nie wiedzieć.
Niektóre z koleżanek z "R" wrzucały surowe burgery na ruszt gołą ręką. Tak- dotykały surowego mięska, a potem tymi samymi rękami dotykały bułek itp. Przecież nie od dziś wiadomo, że surowe mięso jest dobrym siedliskiem dla wielu bakterii. Miały do dyspozycji łopatki i jednorazowe rękawiczki foliowe, no ale po co...?
Moja koleżanka raz, że nauczona standardów z "M", dwa, że ogólnie jest osobą dbającą o czystość, często myła ręce. Na przykład kiedy musiała na chwilę stanąć na przyjmowaniu zamówień, gdzie dotykała gotówki, lady, kasy fiskalnej, to później myła ręce, zanim zaczęła komuś skręcać kebaba, czy robić pizzę.
Jedna z koleżanek z pracy zapytała ją kiedyś:
- Ej, a Ty masz nerwicę natręctw?
- Co? Dlaczego?
- No bo tak te ręce pucujesz...
Zostawię to bez komentarza.
Mam koleżankę, która kiedyś przez kilka lat pracowała w jednej z restauracji największej sieci na świecie, nazywanej dalej przeze mnie "M".
Rozstała się jednak z ówczesnym chłopakiem, wróciła do rodziców, i od razu podjęła pracę w lokalnej restauracji (dalej określanym "R"), która oferowała kebab, pizzę, burgery itp. Co najlepsze, "R" to nie była typowa speluna, czy buda pod dworcem PKP, tylko ładny, stylowo urządzony lokal, z profilami w mediach społecznościowych, konkursami itp.
Kiedyś, już w dobie pandemii zgadaliśmy się na temat podejścia ludzi do higieny i mycia rąk. Koleżanka opowiadała, że kiedy przeniosła się z "M" do "R", to była to dla niej przepaść. Mówi, że co by nie mówić o "M", to dbanie o czystość jest tam na wysokim poziomie. Każdy pracownik musi umyć ręce wg. instrukcji powieszonej na umywalce, i najpierw Ciebie pilnują, a potem Ty pilnujesz nowych, itd. itp.
Kiedy przyszła do "R" z przerażeniem odkryła, że niektóre z koleżanek z pracy nie myją rąk po powrocie z przerwy na papierosa. Nie wiedziała, czy po skorzystaniu z toalety też tego nie robią, i wolała nie wiedzieć.
Niektóre z koleżanek z "R" wrzucały surowe burgery na ruszt gołą ręką. Tak- dotykały surowego mięska, a potem tymi samymi rękami dotykały bułek itp. Przecież nie od dziś wiadomo, że surowe mięso jest dobrym siedliskiem dla wielu bakterii. Miały do dyspozycji łopatki i jednorazowe rękawiczki foliowe, no ale po co...?
Moja koleżanka raz, że nauczona standardów z "M", dwa, że ogólnie jest osobą dbającą o czystość, często myła ręce. Na przykład kiedy musiała na chwilę stanąć na przyjmowaniu zamówień, gdzie dotykała gotówki, lady, kasy fiskalnej, to później myła ręce, zanim zaczęła komuś skręcać kebaba, czy robić pizzę.
Jedna z koleżanek z pracy zapytała ją kiedyś:
- Ej, a Ty masz nerwicę natręctw?
- Co? Dlaczego?
- No bo tak te ręce pucujesz...
Zostawię to bez komentarza.
Ocena:
229
(241)
Komentarze