Niejednokrotnie w rozmowach babci przewijało się słowo mżawka, jednak użyte jako osoba, a nie opad atmosferyczny. Przyszedł w końcu dzień, kiedy babcia opowiedziała mi historię "tego" mżawki.
Lata temu, w pewnej parafii na wschodzie kraju (skąd pochodzę) nastała susza. Mieszkańcy wsi bojąc się o swoje plony zwołali się w celu narady. Postanowili dać na mszę za rychłe opady. Taki zwyczaj, że robi się zbiórkę kasy dla księdza, żeby odprawił mszę w intencji deszczu. Poszli więc "na zaplecze" kościoła z gotówką w ręku, wyłuszczyli sprawę. Ksiądz pieniądze policzył i rzekł do swych wiernych:
- Za tą kwotę, to co najwyżej mżawka popada.
Od tamtej pory był to Ksiądz Mżawka (z dużej, bo to nazwa własna) i tak zostało do dziś, choć ksiądz już dawno nie żyje.
Lata temu, w pewnej parafii na wschodzie kraju (skąd pochodzę) nastała susza. Mieszkańcy wsi bojąc się o swoje plony zwołali się w celu narady. Postanowili dać na mszę za rychłe opady. Taki zwyczaj, że robi się zbiórkę kasy dla księdza, żeby odprawił mszę w intencji deszczu. Poszli więc "na zaplecze" kościoła z gotówką w ręku, wyłuszczyli sprawę. Ksiądz pieniądze policzył i rzekł do swych wiernych:
- Za tą kwotę, to co najwyżej mżawka popada.
Od tamtej pory był to Ksiądz Mżawka (z dużej, bo to nazwa własna) i tak zostało do dziś, choć ksiądz już dawno nie żyje.
historia prawdziwa
Ocena:
131
(141)
Komentarze