Pewnej zimy pojechałem uzbrojony w szuflę, młotek i dłuto do kiosku, w którym pracowała babcia, by pomóc jej odkuć z lodu i zeskorupiałego śniegu chodnik przy okienku i dojście do drzwi.
Podczas pracy, do kiosku podeszła młoda kobieta z paroletnim chłopcem. Widząc mnie obok okienka, na moment się zawahała i stanęła parę kroków od kiosku. Odsunąłem się, powiedziałem "Proszę" i zacząłem kuć nieco dalej. Kobieta, wciąż mnie obserwując, podeszła i zrobiła zakupy. Ani na moment nie spuściła mnie z oka. Chłopiec, sympatyczny maluch, obserwował zafascynowany, jak zdzierałem z chodnika olbrzymie kawały lodu. Matka zaraz po odejściu od okienka zaciągnęła go na drugą stronę ulicy, mówiąc do niego na tyle głośno, by każdy w okolicy usłyszał:
- Widzisz? Jak nie będziesz grzeczny i nie będziesz się uczył, to będziesz robolem, jak ten pan! I potem nie będziesz miał pieniążków i będziesz musiał kraść, bo taki robol nie ma na chlebek nawet!
Podczas pracy, do kiosku podeszła młoda kobieta z paroletnim chłopcem. Widząc mnie obok okienka, na moment się zawahała i stanęła parę kroków od kiosku. Odsunąłem się, powiedziałem "Proszę" i zacząłem kuć nieco dalej. Kobieta, wciąż mnie obserwując, podeszła i zrobiła zakupy. Ani na moment nie spuściła mnie z oka. Chłopiec, sympatyczny maluch, obserwował zafascynowany, jak zdzierałem z chodnika olbrzymie kawały lodu. Matka zaraz po odejściu od okienka zaciągnęła go na drugą stronę ulicy, mówiąc do niego na tyle głośno, by każdy w okolicy usłyszał:
- Widzisz? Jak nie będziesz grzeczny i nie będziesz się uczył, to będziesz robolem, jak ten pan! I potem nie będziesz miał pieniążków i będziesz musiał kraść, bo taki robol nie ma na chlebek nawet!
Kiosk
Ocena:
544
(698)
Komentarze