zarchiwizowany
Skomentuj
(8)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Przeniosłam się na blokowisko i w związku z powyższym zacznie się prawdopodobne cała seria piekielności.
Na pierwszy ogień idzie babcia.
Otóż z babcią właśnie mieszkam. Największą jej piekielnością, z których zaciekle walczę, jest zbieractwo przydasi. Co z tego, że patelnia pamięta komunę, jest wytarta jak podeszwy maratończyka, ale na niej się najlepiej naleśniki smaży. Kij, że w domu jest jeszcze 5 nowiutkich teflonów i dwie ceramiki. Nie, trzeba smażyć na starym szajsie... Kolejna kwestia, mikser. Starszy od mojej matki, działa w nim tylko jeden wpust, ale działa. Na szczęście jedzie już nowy, we wtorek kurier przywiezie i może się w końcu czerwoną cholerę wyrzuci.
Babcia potrafiła latami używać tępych jak statystyczny polityk, starych noży, mimo, że w szufladzie był nowiutki śliczny komplet wysokiej jakości. Dopiero ja wywaliłam te śmieci z kuchni.
Kolejna kwestia to ciuchy. Babcia ma wręcz wypchaną po brzegi szafę. 70 % zawartości stanowią ciuchy sprzed spokojnie 30 - 40 lat, których nigdy w życiu nie założyła, a wiszą sobie w szafie chyba tylko molom na pożarcie. Ilość tych ciuchów jest wręcz nieprawdopodobna. Babcia ma więcej ubrań, niż ja i mój syn razem wzięci razy dwa. Ale nadal nie ma się w co ubrać i chodzi w kilku zestawach,a reszta wisi... Cierpliwie, dzień po dniu, staram się reformować babcię, idzie mi to trochę opornie, ale z czasem damy radę to ogarnąć.
Najgorszy jest jednak cukroholizm babci. Żeby nie było, nosi ona rozmiar XS, ale cukru codziennie pochłania pi razy oko, tak z pół kilo. Żeby tylko sama pochłaniała. Próbuje paść cukrem też młodego, czemu się jawnie sprzeciwiam. Nie mówię, że cukier jest be, wszystko jest dla ludzi, ale do wszystkich diabłów w piekle, w rozsądnych ilościach. Słodzenie kubka herbaty trzema czubatymi łyżkami to już lekka przesada,prawda?
Czy to ja jestem piekielna, bo się czepiam, czy babcia, bo jest niereformowalna, odpowiedzcie sobie sami...
Na pierwszy ogień idzie babcia.
Otóż z babcią właśnie mieszkam. Największą jej piekielnością, z których zaciekle walczę, jest zbieractwo przydasi. Co z tego, że patelnia pamięta komunę, jest wytarta jak podeszwy maratończyka, ale na niej się najlepiej naleśniki smaży. Kij, że w domu jest jeszcze 5 nowiutkich teflonów i dwie ceramiki. Nie, trzeba smażyć na starym szajsie... Kolejna kwestia, mikser. Starszy od mojej matki, działa w nim tylko jeden wpust, ale działa. Na szczęście jedzie już nowy, we wtorek kurier przywiezie i może się w końcu czerwoną cholerę wyrzuci.
Babcia potrafiła latami używać tępych jak statystyczny polityk, starych noży, mimo, że w szufladzie był nowiutki śliczny komplet wysokiej jakości. Dopiero ja wywaliłam te śmieci z kuchni.
Kolejna kwestia to ciuchy. Babcia ma wręcz wypchaną po brzegi szafę. 70 % zawartości stanowią ciuchy sprzed spokojnie 30 - 40 lat, których nigdy w życiu nie założyła, a wiszą sobie w szafie chyba tylko molom na pożarcie. Ilość tych ciuchów jest wręcz nieprawdopodobna. Babcia ma więcej ubrań, niż ja i mój syn razem wzięci razy dwa. Ale nadal nie ma się w co ubrać i chodzi w kilku zestawach,a reszta wisi... Cierpliwie, dzień po dniu, staram się reformować babcię, idzie mi to trochę opornie, ale z czasem damy radę to ogarnąć.
Najgorszy jest jednak cukroholizm babci. Żeby nie było, nosi ona rozmiar XS, ale cukru codziennie pochłania pi razy oko, tak z pół kilo. Żeby tylko sama pochłaniała. Próbuje paść cukrem też młodego, czemu się jawnie sprzeciwiam. Nie mówię, że cukier jest be, wszystko jest dla ludzi, ale do wszystkich diabłów w piekle, w rozsądnych ilościach. Słodzenie kubka herbaty trzema czubatymi łyżkami to już lekka przesada,prawda?
Czy to ja jestem piekielna, bo się czepiam, czy babcia, bo jest niereformowalna, odpowiedzcie sobie sami...
#babcia
Ocena:
-6
(24)
Komentarze