Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#88421

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Mieszkam w 11-lokalowym bloku. Na samej górze my (małżeństwo, chłopcy 2 i 4 lata), para z dzieckiem (3 lata) i para w średnim wieku. Niżej starsza pani, starsze małżeństwo i młode małżeństwo z mamą. Jeszcze niżej małżeństwo z dziewczynką ok. 10 lat, stary dziad i stara baba. Rzecz będzie o Starym Dziadzie i Starej Babie.

SD „był dyrektorem w Krakowie” i zatrzymał się w tamtym ustroju. SB nie wiem, kim była, mogę się tylko domyślać. Oboje całą swoją życiową energię czerpią z zatruwania życia innym. Dziadowi nie podobało się, że pani z drugiego piętra zatrzymała drzwi od podwórka na nóżce, kiedy wynosiła graty z mieszkania (jej syn i wnuk latali pół dnia góra-dół z pełnymi rękami). Wyobraźcie sobie, że schodził prawie za każdym razem, jak oni wchodzili/wychodzili i zamykał te drzwi. W końcu zeszła właścicielka gratów i stała przy tych drzwiach, przy okazji uskuteczniając „pogawędkę” z dziadem.

Na strychu pełniącym rolę suszarni zaniosłam kilka kartonów z ubraniami moich dzieci. Postawiłam je w kąciku za moją suszarką - nikomu nie zawadzały, były schludnie ułożone i jak wisiało pranie, to praktycznie niewidoczne. Po kilku miesiącach dostaliśmy pismo z administracji, aby uprzątnąć rzeczy, bo stwarzają zagrożenie pożarowe. Postraszyli rewiztą z komendantem Straży Pożarnej. Uprzątnęłam, choć zadowolona nie byłam, bo w końcu tyle czasu tam to stało, a nagle zaczęło przeszkadzać (tak, wiem, że w świetle przepisów mieli rację, ale niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto na wspólnym strychu nie zostawił nigdy ani jednej swojej rzeczy na przechowanie - szwagierka pracuje w spółdzielni - to, co opowiada, jak wyglądają czasem części wspólne, to jakiś kosmos).

Ostatnio Baba z Dziadem zabrali się za wspólne podwórko. „Zabrali”, czyli poucinali iglaki od góry, przez co drzewo już nie urośnie, zasiali trawę na gruzie, powsadzali w ten gruz w randomowych miejscach jakieś badyle udające kwiatki tak, że nie ma teraz dostępu do trzepaka. I w sumie to mała piekielność, bo niech se robią, jak im się nudzi, ale dzisiaj Baba zaczęła się czepiać mojego starszego syna, że bawił się na trzepaku i deptał trawę. Próbowała coś do niego mówić, bo nie wiedziała, że stoję w oknie i wszystko słyszę. Nie dałam jej właściwie nawet zacząć, tylko powiedziałam, że nie życzę sobie, żeby rozmawiała z moim dzieckiem, a jak ma coś do powiedzenia, zapraszam, ja z nią chętnie porozmawiam. Nie powiedziała już w naszym kierunku ani słowa, za to gdzieś dzwoniła, podejrzewam, że do dziada. Usłyszałam, że „trawę deptają i nic sobie nie robią z zasad”. Jakich zasad, ja się pytam?

Dodatkowo, po powrocie z urlopu tydzień temu, w skrzynce było pismo od samej kierowniczki administracji, że mamy uprzątnąć spod schodów wózek i rowerek (o rowerek męża prosiłam już chyba pół roku, ale to nieważne). Wózek stoi w tym samym miejscu nieprzerwanie odkąd urodził się starszy syn, czyli ponad cztery lata. Wcześniej stał tam wózek sąsiadów, którzy wyprowadzili się dwa lata temu (ich córka jest pół roku starsza). 5 lat, a teraz nagle zaczęło im to przeszkadzać? Bo „utrudniamy dostęp do części wspólnych” - owszem, jest tam zawór z wodą, z którego korzystają panie sprzątające co tydzień klatkę, ale wózki w żaden sposób go nie zastawiają, a nawet jeśli, to te panie nie mają absolutnie żadnego problemu z przestawieniem go (pytałam). W dodatku pismo sygnowane, przypominam, przez kierowniczkę było nieskładne i z błędami ortograficznymi.

Generalnie Baba przegięła dzisiaj z odzywianiem się do syna (kiedyś, zaraz po naszej wprowadzce, powiedziała synowi sąsiadki, że jego mama pójdzie do więzienia, a on do domu dziecka, bo jego tata się powiesił, jak się dowiedział o zdradzie żony). Iść do niej nie będę, bo przez to okno powiedziałam, co chciałam, ale teraz wiem, że jak dziecko idzie na podwórko się bawić, nie mogę nadrobić roboty, tylko muszę stać w oknie i pilnować, żeby mu podobnych głupot nie naopowiadała.

Kurczę, jakim człowiekiem trzeba być, żeby tak strasznie i to bez większego powodu robić innym pod górkę? Po nas to generalnie spływa i więcej mamy z tego ubawu, ale jednak męczy coś takiego.

Edit: Żeby ukrócić wasze zarzuty, że wózek faktycznie przeszkadza i to ja jestem piekielna - https://ibb.co/BfRV5fr
https://ibb.co/G7jzT8Y

sąsiedzi

Skomentuj (32) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 34 (80)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…