Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#88727

przez (PW) ·
| Do ulubionych
O powiatowym urzędzie bezrobocia w pewnym mieście.

Dawno, dawno temu...skończyłam studia. Humanistyczne, wiem trudno po takich o pracę. Ale ja chciałam właśnie te i żadne inne.

Odebrałam dyplom i zaraz dnia następnego rozesłałam cv i listy motywacyjne do pracodawców, którzy mnie interesowali, a u których chciałam odbyć staż. Listy wysłałam w czwartek. Już we wtorek pierwszy telefon z zaproszeniem na rozmowę kwalifikacyjną. Radość niezmierzona. Idę, rozmowa przebiega pomyślnie. Jest tylko jeden drobny z pozoru haczyk - centrala jest w innym mieście i wniosek do "mojego" pup o staż dla mnie musi przyjść stamtąd. Pełna nadziei czekałam kilkanaście dni na odpowiedź. I się doczekałam. Odmowy.

Nie miało znaczenia, że sama znalazłam sobie pracodawcę, który chciał mnie przyjąć na staż. Nie miało znaczenia, że byłam już od jakiegoś czasu zarejestrowana i nie dostałam ani jednej propozycji czegokolwiek, pracy, stażu, szkolenia. Odmowa była uzasadniona tym, że pracodawca nie zobowiązał się do zatrudnienia po zakończeniu stażu. A nie mógł tego zrobić z jakichś powodów regulaminowych. Poza tym to pracodawca z innego miasta, więc też źle, bo preferuje się zatrudnienie u pracodawców stąd.

Zaczęłam dociekać, dlaczego nie dostanę stażu, skoro odgórnie nie było wymogu zatrudniania (nie wiem, jak jest teraz). W akcie desperacji poszłam do dyrektora z pytaniem, dlaczego mi odmawiają. To nie była ani miła, ani konstruktywna rozmowa. Ale za to jakże motywująca. Zaczęłam pisać. Gdzie się dało. Do Ministerstwa Pracy, do NIKu i gdzie mnie jeszcze fantazja podpowiedziała. Miałam dużo czasu, jako bezrobotna, i komputer do dyspozycji.

Opisywałam ze szczegółami jak zostałam potraktowana. Pisma krążyły po rożnych instancjach, ale zawsze na końcu okazywało się, że nic nie mogą zrobić, ponieważ najważniejszą instytucją jest w tym przypadku starosta i przepisy stanowione przez radę powiatu, a ci niemili państwo ustalili, że pracodawcy mają po stażu zatrudniać. I choć wiem doskonale, że nie od wszystkich lokalnych pracodawców tego wymagano, ja odeszłam z kwitkiem.

Pisma krążyły około roku. Przez ten czas nie dostałam z pup żadnej propozycji pracy, stażu, niczego. A bez doświadczenia zawodowego nikt nie chciał mnie zatrudnić. Wiem, niektórzy pracują już na studiach, ja nie miałam takiej możliwości.

Zostałam nawet zawezwana na sesję rady powiatu, gdzie mi wyjaśniono, że mam rację i jej nie mam jednocześnie, bo choć przepisy ministerialne nie wymagają zatrudnienia, to tu w naszym grajdołku są ambitni i już.

Po roku zebrałam wszystkie te moje papiery i złożyłam pismo do sądu pracy. Wiem, dziwne to może, ale wyszłam z złożenia, że spróbuję wszystkiego, nie miałam nic do stracenia. Rozprawa odbyła się zaocznie, dostałam tylko pismo informujące, że oczywiście sąd pracy może działać tylko wówczas, gdy nastąpiło zatrudnienie. Ale. Sąd nie pozostawił tej sprawy bez rozstrzygnięcia - pup został poinformowany, że "ma coś z tym fantem zrobić".

I cóż się okazało? W ciągu 2 tygodni dostałam 5 skierowań na staż. Nagle się dało. Byłam skierowana do dealera samochodów, gdzie szukano recepcjonistki, do lokalnej tv, do instytucji związanej z nauką i gdzieś tam jeszcze. Ale dopiero 5 skierowanie zakończyło się podpisaniem umowy stażowej. Niestety, tylko na pół roku, ponieważ w międzyczasie skończyłam 26 lat, a wtedy staże były właśnie do 26. roku życia.

Jakiś czas znowu byłam bez pracy. Potem "wymęczyłam" w pup miesięczny kurs przekwalifikowujący, który niestety był tylko samą teorią, nikomu nie przyszło do głowy, żeby postarać się o jakieś praktyki dla nas. Potem znowu nic. Sama znalazłam sobie pracodawcę na kolejny staż, ponieważ w tzw. międzyczasie zmieniono przepisy i staże były do 30. roku życia. Dalszej mojej kariery opisywać nie będę. To, co sobie wywalczyłam pozwoliło mi znaleźć pracę, jaką chciałam.

Dlaczego to piszę? Zawsze warto podjąć walkę, choć może nie zawsze wydaje się być warta świeczki. Ja nie miałam ani widoków na pracę, ani możliwości, by założyć działalność, bo przecież żeby dostać 20 000 trzeba było mieć 20 000. Logiczne przecież.

Zawsze podejmujcie walkę o siebie i swoje sprawy.

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 135 (161)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…