Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#8891

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia, która przydarzyła się mojej koleżance.

Pracuje ona w jednej ze znanych sieciówek odzieżowych. Często zdarzają im się 'piekielni' klienci, ale zdążyła się na to uodpornić - tak to z czasem bywa. Ostatnio jednak spotkała ją dość nieciekawa sytuacja.
Do sklepu weszło młode małżeństwo z małym synkiem. Chłopczyk od samego początku płaczliwym tonem mówił, że chce zrobić siku. Rodzice zbywali go machnięciem ręki, chodząc po sklepie. Mały włóczył się za nimi, coraz bardziej marudny. Koleżanka obserwowała, jak małżeństwo przechadza się spacerowym krokiem po sklepie, trwało to dobre piętnaście minut - dla kogoś z pełnym pęcherzem to pewnie jak wieczność. Wiedziała, że coś złego z tego wyniknie. Chłopczyk zrobił się coraz bardziej płaczliwy, co kilka sekund powtarzał głośno 'mamo, siku!', ale mamusia, zbywała go krótkim 'zaraz'.
Zdawało się, że wszystko będzie dobrze - rodzice malucha podeszli do kasy, a koleżanka zaczęła ich kasować. Wbijała właśnie ostatni ciuch, kiedy chłopiec rozpłakał się bardzo głośno (w sklepie było wtedy niewielu klientów, więc wszyscy go słyszeli) i krzyknął 'mówiłem, że już nie wytrzymuję!' i...nagle stał już w kałuży. 'Piekielni' rodzice spojrzeli na niego zszokowani, jakby nagle do nich doszło, że synek chciał się załatwić. Koleżanka z kamienna twarzą przyniosła wymuskanej mamusi mop, żeby po sobie sprzątnęła. Chłopczyk cały czas płakał, a tata przyglądał się całości z taką miną, jakby miał zaraz zwymiotować.
Pani szybciutko (nie kryjąc oburzenia i zniesmaczenia) posprzątała po synku i chwytając zakupy, wybiegła ze sklepu.
Koleżanka potrzebowała jeszcze chwili, żeby się otrząsnąć.

Kappahl

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 472 (700)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…