O tym, dlaczego psy NIE MAJĄ PRAWA biegać luzem, bez smyczy, bez kagańca, poza posesją właściciela.
Siostra mojego Partnera jechała na rowerze drogą, przy której mieszka. Na bagażniku (zapewne w foteliku, bo ma zamontowany na stałe) wiozła swoją pięcioletnią córkę.
Z mijanego przez nich gospodarstwa wybiegł pies i z jazgotem rzucił się w ich stronę. Córka spanikowała i odruchowo podkuliła prawą nogę, wsadzając ją między koło a ramę roweru.
Kości są całe i tyle dobrego. Staw skokowy podobno naciągnięty do granic wytrzymałości, cała noga sina i spuchnięta. Dzieciak jest skazany na co najmniej tygodniowe leżakowanie z szyną na nodze. Nie może się nawet sama wysikać.
Policja oczywiście zawiadomiona, zobaczy się, co zrobią. Właścicielka psa jest lokalnym politykiem, więc może być ciężko cokolwiek wyegzekwować.
I tak myślę: Z jednej strony - szkoda dzieciaka, bo się musiał nacierpieć przez idiotów, a z drugiej strony - dobrze, że na tym się skończyło.
Siostra mojego Partnera jechała na rowerze drogą, przy której mieszka. Na bagażniku (zapewne w foteliku, bo ma zamontowany na stałe) wiozła swoją pięcioletnią córkę.
Z mijanego przez nich gospodarstwa wybiegł pies i z jazgotem rzucił się w ich stronę. Córka spanikowała i odruchowo podkuliła prawą nogę, wsadzając ją między koło a ramę roweru.
Kości są całe i tyle dobrego. Staw skokowy podobno naciągnięty do granic wytrzymałości, cała noga sina i spuchnięta. Dzieciak jest skazany na co najmniej tygodniowe leżakowanie z szyną na nodze. Nie może się nawet sama wysikać.
Policja oczywiście zawiadomiona, zobaczy się, co zrobią. Właścicielka psa jest lokalnym politykiem, więc może być ciężko cokolwiek wyegzekwować.
I tak myślę: Z jednej strony - szkoda dzieciaka, bo się musiał nacierpieć przez idiotów, a z drugiej strony - dobrze, że na tym się skończyło.
Ocena:
139
(161)
Komentarze