Swego czasu sprzedawałem markowe portfele w swoim sklepie. Producent narzucał ceny, marże były bardzo liche i niewiele mogłem z tym zrobić (dlatego już zrezygnowałem).
Pewnego dnia przyszło do mnie małżeństwo. Oboje po około 40 lat. Chwilę się poprzyglądali po czym poprosili mnie abym otworzył gablotkę i pokazał portfele z bliska. Pooglądali chwilę i zaczęły się pytania: (k - kobieta, m - mężczyzna, j - ja)
k: A ile da nam pan upustu za ten portfelik za 139 zł? (marża wynosiła jakieś 10% góra 15%).
j: Niestety, ale na te firmowe portfele nie mogę dać upustu.
k: Ale ja już u pana trzeci portfel kupuję, proszę zobaczyć.
Pokazała mi swój portfel i męża, rzeczywiście firma się zgadzała, myślę, że nie kłamała i rzeczywiście kupowała u mnie, jednak nigdzie nie zaznaczałem, że jak ktoś u mnie trzecią rzecz kupuje, to należy mu się jakiś rabat.
j: Rzeczywiście, ale cóż mogę poradzić.
m: Niech pan mi tutaj nie pieprzy, gdyby pan chciał to by pan cenę opuścił. Do widzenia.
I wyszli. Po 5 minutach wrócili, znowu pooglądali i znów mnie zawołali.
K: A na ten za 149 ile pan upustu da?
j: Powtarzam, nie mogę dać upustu.
m: Jeśli nie dostaniemy jakiegokolwiek rabatu, to nic u pana nie kupimy, my tu często kupujemy i jakieś zasady muszą być.
j: Jak tak bardzo państwu zależy to mogę 5 zł zejść z ceny. (żeby się już odrypali ode mnie)
m: (Z satysfakcją w głosie). Ooooo widzi pan, nagle się da. To jak da się 5, to da się i 30! Z wami tak zawsze, nie będę wam samochodów sponsorował, zarabiać na ludziach chcą!
No i to wystarczyło, żeby mnie zdenerwował.
j: Skoro pana nie stać, to mam również ładne, chińskie portfeliki ze skaju po 19 zł, a i zniżkę dam z uwagi na pana stan materialny.
Facet zrobił taką minę, aż myślałem, że mu ze wściekłości oczy wybuchną. Wziął żonę za rękę i niemal wybiegli ze sklepu. Z oddali usłyszałem jedynie słowo "SKANDAL".
Pewnego dnia przyszło do mnie małżeństwo. Oboje po około 40 lat. Chwilę się poprzyglądali po czym poprosili mnie abym otworzył gablotkę i pokazał portfele z bliska. Pooglądali chwilę i zaczęły się pytania: (k - kobieta, m - mężczyzna, j - ja)
k: A ile da nam pan upustu za ten portfelik za 139 zł? (marża wynosiła jakieś 10% góra 15%).
j: Niestety, ale na te firmowe portfele nie mogę dać upustu.
k: Ale ja już u pana trzeci portfel kupuję, proszę zobaczyć.
Pokazała mi swój portfel i męża, rzeczywiście firma się zgadzała, myślę, że nie kłamała i rzeczywiście kupowała u mnie, jednak nigdzie nie zaznaczałem, że jak ktoś u mnie trzecią rzecz kupuje, to należy mu się jakiś rabat.
j: Rzeczywiście, ale cóż mogę poradzić.
m: Niech pan mi tutaj nie pieprzy, gdyby pan chciał to by pan cenę opuścił. Do widzenia.
I wyszli. Po 5 minutach wrócili, znowu pooglądali i znów mnie zawołali.
K: A na ten za 149 ile pan upustu da?
j: Powtarzam, nie mogę dać upustu.
m: Jeśli nie dostaniemy jakiegokolwiek rabatu, to nic u pana nie kupimy, my tu często kupujemy i jakieś zasady muszą być.
j: Jak tak bardzo państwu zależy to mogę 5 zł zejść z ceny. (żeby się już odrypali ode mnie)
m: (Z satysfakcją w głosie). Ooooo widzi pan, nagle się da. To jak da się 5, to da się i 30! Z wami tak zawsze, nie będę wam samochodów sponsorował, zarabiać na ludziach chcą!
No i to wystarczyło, żeby mnie zdenerwował.
j: Skoro pana nie stać, to mam również ładne, chińskie portfeliki ze skaju po 19 zł, a i zniżkę dam z uwagi na pana stan materialny.
Facet zrobił taką minę, aż myślałem, że mu ze wściekłości oczy wybuchną. Wziął żonę za rękę i niemal wybiegli ze sklepu. Z oddali usłyszałem jedynie słowo "SKANDAL".
Ocena:
710
(782)
Komentarze