Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#8930

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Prowadzę sklep w którym sprzedaję m. in. zegary. Pewnego dnia przyszło starsze małżeństwo i kupili u mnie tzw. zegar szafkowy. Jest to zegar mechaniczny z wahadłem, zawieszany na ścianie. Zamknięty jest w drewnianej, zdobionej obudowie i stąd pewnie jego nazwa. Małżeństwo było bardzo miłe, a że zegar był dość drogi, otrzymali ode mnie 50 zł rabatu. Ponownie pojawili się u mnie tydzień później. Tym razem od wejścia dość bojowo nastawieni (B - Babcia, D - Dziadek, J - ja).

B: My przyszliśmy oddać ten zegar.
J: A co się stało?
B: Nie chcemy go już.
J: Droga Pani, ale zakup nie podlega zwrotowi, to nie jest kwestia, że przedtem się chciało, a teraz się nie chce. Nie przyjmujemy zwrotów, to klient bierze odpowiedzialność za nieprzemyślane decyzje, a nie sprzedawca.
D: Ale on nie działa.
J: Proszę mi go podać.

Zawiesiłem na ścianie, nakręciłem i działa!

J: Przecież działa?
B: Ale nie bije, a miał bić.

Nakręciłem drugą sprężynę odpowiedzialną za bicie, przesunąłem wskazówkę na pełną godzinę i bije!

J: Przecież bije?
D: Ale widzi Pan, że jest 12, a bił tylko 8 razy!
J: Racja, tak się dzieje gdy przy ustawianiu godziny nie poczeka się aż zegar wybije wszystkie przez które przechodzi wskazówka. Jest to napisane w instrukcji. Nie ma jednak problemu, zaraz przekręcę o 12h i samo się wyreguluje.

Jak powiedziałem, tak zrobiłem.

J: Teraz jest wszystko w porządku.
B: Ale on nie chodzi punktualnie! Spóźnia!
J: Droga Pani. Jest to zegar mechaniczny, wahadło może nabrać innego przyspieszenia w zależności od krzywizny ściany. W instrukcji jest wyraźnie napisane jak można sobie go wyregulować.
B: Niech Pan wyreguluje.
J: Nie jestem w stanie zrobić tego na miejscu, gdyż zegar trzeba poobserwować przez dłuższy czas. Bez problemu zrobią to Państwo w domu według instrukcji. Wystarczy pokręcić śrubką u spodu wahadła.
B: A czemu w ogóle nie dostaliśmy dokumentacji do tego zegara? Jak tak można w ogóle sprzedawać?
J: Momencik. Instrukcje Pani dostała, kartę gwarancyjną, paragon, co jeszcze Pani by chciała?
B: Dokumentację! Jak są śrubki poprzykręcane, jak koła są poukładane, jakby się coś stało, żeby wiedzieć co tam w środku jest.
J: Chwilę... Pani ode mnie oczekuje planu budowy zegara?
B: Tak! Powinien być, jak może nie być?
J: Do żadnego urządzenia nie dokłada się planów.
B: Ja nie chcę takiego bez planu!
J: Trzeba było spytać o to przed zakupem. Teraz oddaje zegar jako sprawny, proszę.

I tyle z miłego małżeństwa. Problemów jednak nie koniec. W następnym tygodniu przyszli ponownie.

B: My już nie chcemy tego zegara! Źle działa, nie bije, krzywo wisi i w ogóle, to zatrzymuje się co chwilę.
J: Tak jak Pani widziała, gdy sprawdzałem wszystko było w porządku. Trzeba go tylko wyregulować, co trzeba zrobić sobie już samemu.
D: Ale zatrzymuje się! Chcemy inny nowy, a najlepiej to pieniądze.
J: Proszę państwa, to nie jest takie proste. Proszę zostawić go u mnie na przynajmniej tydzień. Ja go wyreguluję, zobaczę jak wisi i jeśli coś będzie nie tak, to wtedy będziemy mogli rozmawiać.
B: No właśnie, krzywo wisi!
J: Ale jak dokładnie?
B: No na ukos! W ogóle pionu nie trzyma.
J: Sprawdzę to.
D: Przyjedziemy za tydzień!

Dość łatwo udało mi się ich spławić, ale tym razem zegar został u mnie. Nakręciłem, nastawiłem i przez tydzień obserwowałem. Wszystko było idealnie. Prosto wisiał, bił wtedy kiedy miał bić i tyle razy ile trzeba było, chodził idealnie jak zegar kwarcowy. Krótko mówiąc dobre, solidne urządzenie. Minął jednak kolejny tydzień i pojawili się piekielni klienci:

B: I jak?
J: Chodzi bez zarzutu, bije bez zarzutu, wisi bez zarzutu, świetny sprzęt! Już pakuję.
B: Ja go nie wezmę!
J: Dlaczego?
B: Ja nie wiem co wy z nim zrobiliście, grzebaliście pewnie w nim, wybrakowany już jest, ja go nie chcę, pieniądze proszę mi oddać (jasne, tego tylko brakowało, żeby po miesiącu użerania się okazało się, że robiłem to za darmo).
J: Proszę Pani, o zwrocie pieniędzy nie ma jakiejkolwiek mowy. Zegar jest sprawny, przychodzili Państwo do mnie z wyimaginowanymi problemami, których nie było, poświęciłem Państwu dużo czasu.
D: Panie, ale my już nie chcemy tego zegara!
J: To że się Państwu odwidział to nie moja wina, nie będę ponosił tego kosztów.
B: Ale on nie działa! Wybrakowany, grzebaliście w nim!
J: Proszę Pani, jeśli nie ufa Pani naszej firmie, to trzeba było nie robić zakupów u nas, nie podoba mi się to, że oskarża mnie Pani o jakieś oszustwa.
B: Ja chce pieniądze, albo inny.
J: (Po chwili namysłu). Wie Pani co, właściwie zegar jest w stanie idealnym, więc jestem skłonny wymienić Pani go na inny.
B: Niech już będzie! (z łachą w tonie głosu).

Po czym zabrali się do oglądania zegarów. Po chwili upatrzyli sobie jeden:

B: Ten chcemy.
J Oczywiście, ale będzie trzeba dopłacić 50 zł
B: Co? Przecież cena ta sama!
J: Niby tak, ale na ten dostali Państwo 50 zł zniżki, której nie mogę dać na inny zegar.
B: Dał nam Pan zniżkę, bo jest zepsuty.
J: Dałem zniżkę, bo byli Państwo bardzo mili, teraz Pani się tylko na mnie wydziera, a krzyczenia na mnie nie będę honorował rabatami.
B: Nie będziemy nic dopłacać! Chcemy w takim razie taki sam zegar tylko nowy!
J: Nie mam identycznego na stanie.
B: To niech Pan sprowadzi.
J: Niczego nie będę extra sprowadzał, bo nie ma ku temu podstaw. Proszę zabrać sobie ten zegar, który Państwo kupili.
B: Niczego nie zabierzemy, zostawimy go tutaj, ma Pan mi nowy załatwić i nie będę tu już jeździła, zostawię Panu adres i do tygodnia ma mi Pan przywieźć (tym razem już było to wypowiedziane szaleńczym krzykiem).
J: Proszę sobie ze mnie nie żartować, nic nie sprowadzę i nic Państwu nie dowiozę!
B: (Do męża) Słyszałeś? Słyszałeś? Ja tu zaraz na serce padnę, już się cała trzęsę.

Po czym wyciągnęła jakieś tabletki i kilka z nich połknęła.

B: (Tym razem już tonem szaleńca): Ja na milicję z tym pójdę, i do Sprawy dla reportera i do TVN do Uwagi!
J: (Już z kpiną, bo miałem dość tej sytuacji): I do Strasburga?
B: Tam też!
J: Proponuję się najpierw do psychiatry udać.
B: (Cała zapłakana do męża) Weź ten zegar, chodź stąd od tych złodziei! Już tutaj nigdy nie przyjdziemy! Oszukują!

I tutaj koniec historii. Dodam jeszcze, że zegar był na prawdę w 100% sprawny i nie znalazłem w nim chociażby najdrobniejszej usterki. Pytanie tylko czy zegar im się znudził? Nie pasował do mebli? Czy ta kobieta tak świetnie grała, czy sama siebie przekonała, że coś jest nie tak?

Skomentuj (27) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 863 (951)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…