Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#89370

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Rok temu miałam ci ja ślub, a po nim wesele. Z racji tego, że mój mąż pochodzi z bogatej rodziny, wszystko było tak jak sobie wymarzyłam - gołębie przed kościołem, wiejski stół z prosiakiem z jabłkiem w buzi oraz wodzirej, natomiast swój pierwszy taniec wykonaliśmy do pięknej, klasycznej piosenki zespołu 2 plus 1 pod tytułem "Windą do nieba". Mimo tego pozornego przepychu, samo wesele było małe, w niewielkim pałacyku na Mazowszu, zaś liczba gości oscylowała wokół 150. O ile rodzina męża zachowywała się na poziomie, tak moja przyniosła mi wiele powodów do wstydu:

a) o ile kobiety z rodziny męża wiedziały, że należy przyjść w stroju eleganckim, tak te z mojej przyszły w kiczowatych sukienkach bezach. To jeszcze bym zniosła, gdyby nie fakt, że miały przy tym zrobione sztuczne paznokcie, niczym jakieś prostytutki. Podobnie z mężczyznami - ci od męża byli ubrani przyzwoicie, zaś ode mnie, zwłaszcza ci po 50, często mieli koszule z krótkim rękawem. Młodsi zaś, mimo przyjścia w marynarkach, pozwalali sobie na późniejsze zdjęcie ich. Gdy później rozmawiałam o tym z teściową to myślałam, że spalę się ze wstydu, na szczęście to wyrozumiała kobieta i nie ocenia mnie za pochodzenie. Wręcz przeciwnie, podziwia mnie, że udało mi się wybić ponad to prostactwo.

b) skoro już o teściowej mowa, to moja matka była na tyle bezczelna, aby krytykować jej pomysły dotyczące organizacji ślubu, mimo faktu, że sama dołożyła tylko jakieś grosze z racji biedy. Teściowa zaproponowała, abyśmy jechali białą limuzyną, oczywiście przyozdobioną w różowe szarfy, serduszka i aniołki, aby było tak słodko i weselnie. Naturalnie właśnie tak jechaliśmy, niemniej matka wtrąciła wcześniej swoje trzy grosze proponując dorożkę.

c) wracając do stroju - jedna z dziewuch z mojej rodziny, Zosia, przyszła w szpilkach, strasznie kiczowatych ze względu na obecność cyrkonii. Jak się potem okazało, buty były ze sklepu z trzema identycznymi literami alfabetu w nazwie, zaś wysokość samej szpilki wynosiła 8,5 cm. Skąd to wiem? Podczas tańca szpilka ta odpadła od buta, w wyniku czego Zosia złamała nogę. Z racji że dziewucha choruje na hemofilię to nie wahaliśmy się od razu wezwać karetki. Nigdy nie kupujcie tanich butów.

Od tamtej pory nasze relacje z moją częścią rodziny wygasły nieomal całkowicie, choć, oczywiście, już wcześniej staraliśmy się trzymać ich na dystans.

wesele

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -15 (19)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…