Pracuję w sklepie z różnościami.
Wczoraj, w godzinach popołudniowych, kiedy moja cierpliwość już i tak była mocno nadwyrężona, wparowała madka z bombelkiem. Bombelek lat około 5-6.
Baba wzięła wózek na dwóch kółkach, plastikowy, taki jak czasami można spotkać w marketach spożywczych, upchała dziewczynkę do niego, telefon do ucha i popierdyla zadowolona po sklepie.
Podchodzę, mówię że nie wolno dzieci wsadzać do wózka, na co ta zgromiła mnie wzrokiem ale dziecko wyjęła.
Z relacji koleżanki obsługującej ja na kasie dowiedziałem się, że mamusia niby niechcący rozsypała nam z lady słodycze i skwitowała do córki: "nie przejmuj się, pan pozbiera"
Nasuwa mi się cytat: "won do piekła, k....o wściekła".
Wczoraj, w godzinach popołudniowych, kiedy moja cierpliwość już i tak była mocno nadwyrężona, wparowała madka z bombelkiem. Bombelek lat około 5-6.
Baba wzięła wózek na dwóch kółkach, plastikowy, taki jak czasami można spotkać w marketach spożywczych, upchała dziewczynkę do niego, telefon do ucha i popierdyla zadowolona po sklepie.
Podchodzę, mówię że nie wolno dzieci wsadzać do wózka, na co ta zgromiła mnie wzrokiem ale dziecko wyjęła.
Z relacji koleżanki obsługującej ja na kasie dowiedziałem się, że mamusia niby niechcący rozsypała nam z lady słodycze i skwitowała do córki: "nie przejmuj się, pan pozbiera"
Nasuwa mi się cytat: "won do piekła, k....o wściekła".
sklep
Ocena:
152
(166)
Komentarze