Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#89437

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Ach, po prostu dopiszę coś od siebie do #89435.

Kolega opisał w tej historii swoje "przygody" na pewnej aplikacji randkowej (niech jej nazwa pozostanie na zawsze tajemnicą) i chwała mu za to - do tej pory zdarzało mi się myśleć, że może faktycznie tylko ja tak mam. Staram się być świadomy własnych wad i zalet i staram się również rozumieć, że dla danej kobiety będę raczej trzecim, czwartym a nawet dziesiątym wyborem, akceptuję to, że wybierze sobie innego - to w końcu jej decyzja, nie moja. Nie zamierzam też podkreślać swojej "normalności", bo po pierwsze - mam swoje za uszami, nie jestem idealny (wręcz przeciwnie), prawdopodobnie może nawet kwalifikuję się na terapię (:P) a po drugie "normalność" jest pojęciem bardzo względnym.

Po tym przydługim wstępie chciałbym trochę kolegę wziąć w obronę przed niektórymi wypowiedziami w komentarzach:

ROZDZIAŁ I - "100 PYTAŃ DO..."
Statystyk nie prowadzę, ale dobre 90% rozmów z dziewczynami/kobietami na portalach randkowych przebiega według schematu [(J)a, (D)ziewczyna]:
J - Jak masz na imię?
D - X
J - A ja Y. Mieszkasz w Piekiełku?
D - Tak
J - Ja też. Jakie masz zainteresowania?
D - książki, podróże, gotowanie
J - Ooo, ja też lubię czytać. Co czytasz najchętniej?
D - A, takie różne
J - A jaki gatunek?
D - [tu pada nazwa gatunku]
J - O, myślałem, żeby się tym zainteresować możesz coś polecić?
D - ostatnio nie mam czasu na czytanie

I tak dalej. I teraz pytanie do wszystkich - jak, na Bora Wszechszumiącego mamy nawiązać jakąkolwiek znajomość (o relacji nie wspominając) jak ja się czuję jakbym prowadził jakieś przesłuchanie i to z osobą, która jak nie zostanie potraktowana zimną wodą ze szlaucha to nie wydusi z siebie więcej niż jednego słowa? Dostrzegacie problem? Ja rozumiem (wracając do mojego wstępu), że być może oprócz mnie pisze do danej dziewczyny jeszcze z 10 facetów, ale zakładając, że potem tych 10 się wykruszy i zostałbym jej "z łaski, na pociechę" tylko ja, to czy po takiej rozmowie ma w ogóle jakieś szanse kontynuowania znajomości? Przy całej desperacji, jaką teoretycznie taki facet jak ja mógłby mieć - no nie!

ROZDZIAŁ II - "WIESZ, JEDNAK NIE..."
A to już konkretna sytuacja, nie dalej jak pół roku temu. Złapało mi parę na takiej aplikacji randkowej co jej nazwy nie podam, ale rymuje się z "binder" :P Cytując piosenkę pewnego pana, co to kiedyś robił niezłą muzykę a niedawno stał się narzędziem kuchennym do polerowania powierzchni płaskich - Nawet fajnie rozmowa nam szła. Umówiliśmy się nawet na spotkanie, na nowy film jej ulubionego reżysera. I w przeddzień tej "wielkiej randki", w trakcie zwykłej porannej rozmowy dostałem jakże miłą wiadomość:
"Doszłam do wniosku, że jednak nie będziemy do siebie pasować".
Nosz, kur... Albo ja jestem jakiś tępy i nie wyłapałem aluzji wcześniej (bardzo prawdopodobne - jestem tępy i nie umiem łapać aluzji), albo co się właśnie stało?

Ja wszystko rozumiem - ludzie zmieniają zdanie, ludzie sobie nie przypasują, nagle pojawi się na horyzoncie "ten jedyny, wyśniony, wymarzony". I dlatego nie proszę o wiele - o odrobinę jednak zainteresowania, nawet jeśli chcecie mnie traktować jak koło zapasowe, wyjście awaryjne, "jak się nie uda ze wszystkimi innymi facetami na Ziemi, to może... zobaczymy...". I o trochę empatii, jak już się jednak ten "książę na białym koniu pojawi".

Dziękuję za uwagę.

PS. Czasami zdarza mi się tutaj wiadomości odczytywać (nic nie sugeruję, dziewczyny, tak mówię :P)

związki randki życie_jest_ciężkie

Skomentuj (39) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 35 (79)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…