Skrzyżowanie nierównorzędne (istnieje takie słowo?), teren zabudowany. Przy skrzyżowaniu znajdują się: szkoła podstawowa, przystanek autobusowy, sklep i oczywiście przejścia dla pieszych. Dojeżdżam podporządkowaną i zatrzymuję się, bo tam jest znak STOP, a i widoczność nie powala. Zamierzam skręcić w lewo.
Patrzę w lewo - czysto. Patrzę w prawo - do zakrętu czysto. Wic polega na tym, że nawet jeśli za tym zakrętem coś jest, to zdążę się włączyć do ruchu i przyspieszyć, a tamten kierowca nie będzie musiał nawet zwalniać. Jeśli tamten jedzie przepisowo.
Więc: Z lewej czysto, z prawej czysto, jeszcze raz na wszelki wypadek w lewo - czysto. No to ruszam, jednocześnie kontrolnie zerkając jeszcze raz w prawo.
I widzę TIRa wypadającego z zakrętu z zawrotną prędkością. Zakładam 90km/h, choć na oko wyglądało na więcej. W terenie zabudowanym!!!
W ostatniej chwili zatrzymałam się prawie na środku jezdni. Bez tego nie uniknęłabym zderzenia, a patrząc na różnicę masy i prędkości, pewnie by po mnie przejechał nawet nie zwalniając.
Ludzie. Te ograniczenia po coś jednak są.
Patrzę w lewo - czysto. Patrzę w prawo - do zakrętu czysto. Wic polega na tym, że nawet jeśli za tym zakrętem coś jest, to zdążę się włączyć do ruchu i przyspieszyć, a tamten kierowca nie będzie musiał nawet zwalniać. Jeśli tamten jedzie przepisowo.
Więc: Z lewej czysto, z prawej czysto, jeszcze raz na wszelki wypadek w lewo - czysto. No to ruszam, jednocześnie kontrolnie zerkając jeszcze raz w prawo.
I widzę TIRa wypadającego z zakrętu z zawrotną prędkością. Zakładam 90km/h, choć na oko wyglądało na więcej. W terenie zabudowanym!!!
W ostatniej chwili zatrzymałam się prawie na środku jezdni. Bez tego nie uniknęłabym zderzenia, a patrząc na różnicę masy i prędkości, pewnie by po mnie przejechał nawet nie zwalniając.
Ludzie. Te ograniczenia po coś jednak są.
Ocena:
133
(153)
Komentarze