Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#89802

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Prowadzę stosunkowo mały sofware house, który aktualnie współpracuje z trzema większymi firmami. W przypadku dwóch pierwszych oprogramowanie dla nich jest gotowe i obsługa ogranicza się do wprowadzania raz na jakiś czas stosunkowo niewielkich zmian, tworzenia raportów oraz do obsługi serwerów. Natomiast w przypadku trzeciej firmy oprogramowanie jest ciągle rozwijane i to ten projekt zajmuje nam najwięcej czasu. Poza tym raz na jakiś czas przyjmujemy jakieś mniejsze zlecenia typu postawienie jakiejś prostej strony na Wordpressie czy jakiegoś sklepu internetowego na innym CMS'ie. Co ważne dla historii mamy co robić.

Kilka miesięcy temu, z polecenia, odezwał się do mnie szef firmy XYZ. Opisał mniej więcej jaką aplikację mielibyśmy dla nich stworzyć i poprosił o wstępną wycenę. Problem był taki, że aktualnie ekipa była dość mocno zajęta rozwijaniem aplikacji dla firmy trzeciej. Nie miałem też w planach zatrudniać nikogo nowego przynajmniej do końca tego roku. Stwierdziłem jednak, że skoro klient sam do nas przychodzi to może jednak warto zaryzykować. Wysłałem więc wstępny kosztorys wraz z informacją, że będziemy potrzebowali jakieś dwa-trzy miesiące na zatrudnienie i wstępne przeszkolenie nowych pracowników. Dostaliśmy odpowiedź, że nie ma problemu, więc zacząłem działać.

Już dwa tygodnie później wysłaliśmy do firmy XYZ gotową umowę (ta była dość standardowa, więc jej spisanie nie trwało długo, różniła się tylko wpisem mówiącym, że mamy trzy miesiące na rozpoczęcie prac + karę umowną jeśli się nie wyrobimy), tydzień później dostaliśmy informację, że wszystko jest ok i już pod koniec miesiąca spotkaliśmy się aby wszystko podpisać.

Na miejscu jeszcze raz, pro forma, omówiliśmy wszystkie dokumenty, porozmawialiśmy trochę o niczym, dopiliśmy kawę i już 3 godziny później byłem w pociągu powrotnym do domu. Na tym etapie nie przewidywałem kłopotów gdyż prezes firmy XYZ od samego początku wydawał się dość rzeczowym facetem. Dodatkowo zaciągnąłem języka u człowieka, który polecił nas firmie XYZ (prezesa pierwszej firmy, z którą zacząłem współpracować dobre 6 lat temu jeszcze jako freelancer), od niego usłyszałem same superlatywy zarówno na temat firmy jak i jej prezesa.

Miałem zamiar zatrudnić trzech nowych pracowników. Dwóch udało mi się zatrudnić w przeciągu pierwszych dwóch tygodni, natomiast trzeci jak na złość nie chciał się pokazać. Po dwóch miesiącach stwierdziłem, że nie ma na co czekać. Chłopaki byli już dość dobrze przeszkoleni, poznali nasz system pracy i co najważniejsze dobrze zgrali się z resztą ekipy. Wysłałem, więc informację, że możemy działać wraz z prośbą o spotkanie w sprawie ustalenia harmonogramu zbierania założeń. I nastała cisza.

Odczekałem dwa dni i jako, że nadal nie było odzewu postanowiłem zadzwonić do prezesa firmy XYZ. Po trzecim telefonie zmieniłem strategię i zadzwoniłem do jego sekretarki, która odebrała dopiero za trzecim razem. Dowiedziałem się, że prezes jest na spotkaniu i oddzwoni jutro. Jak możecie się domyślić żadnego telefonu nie było. Przez kolejne dwa dni dzwoniłem jeszcze maksymalnie trzy razy i znowu nic. Po tygodniu wysłałem im dosadniejszego maila z prośbą o wyjaśnienie sytuacji. Dzisiaj mija mniej więcej miesiąc ciszy ze strony firmy XYZ a ja zostałem z dwójką pracowników którzy teoretycznie nie mają co robić (praktycznie biorę więcej mniejszych zleceń i szukam innego większego klienta). Żeby nie było, zatrudnienie nowych pracowników nie było całkowicie nieprzemyślaną decyzją, stać mnie na ich zatrudnienie. Jednak w pierwotnych planach miałem zamiar wydać te pieniądze na rozwój naszych serwerów. W biznesie, w którym pierwsza część zapłaty za wykonanie zlecenia pojawia się na koncie czasami nawet po roku od podpisania umowy trzeba być gotowym na wszystko.

Aktualnie konsultuję się z moim radcą prawnym i mam w sumie trzy opcje. Czekać na odzew firmy XYZ i kontynuować współpracę jakby nic się nie stało. Wypowiedzieć umowę z winy firmy XYZ bez kary umownej, co kompletnie mnie nie satysfakcjonuje. No i sprawa w sądzie i walka o karę umowną.

Najbardziej skłaniam się ku ostatniej opcji. Jednak ostatnio doszły do mnie informacje, które poniekąd tłumaczą dlaczego firma XYZ nagle zamilkła, jednak nie jest to w 100% pewna informacja. Podobno kilka tygodni po tym jak firma XYZ podpisała z nami umowę jej główny kontrahent wypowiedział im umowę. I ja naprawdę rozumiem, że takie sytuacje się zdarzają. Nie rozumiem jednak dlaczego, jeśli taka sytuacja miała miejsce, to od razu nie odezwali się do nas. Nawet jeśli zatrudniłbym już nowych pracowników to moglibyśmy to załatwić jakoś polubownie a i ja miałbym więcej czasu na szukanie nowego klienta. A teraz będziemy się niepotrzebnie bawili w sądzie.

firma zlecenie

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 162 (174)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…