Wróciłam z pracy już ponad godzinę temu, ale nadal mnie telepie. Nad ludzkim lenistwem, wygodnictwem i roszczeniowością.
Wracam do domu. Drogę mam króciutką, bo ledwie przejść przez parking i od tyłu wchodzę do bloku. I pomimo tej bliskości spotkała mnie piekielność.
Na środku parkingu zaczepił mnie człowiek, który, owszem, wzrok miał błędny, ale poprosił o jedzenie, nie o pieniądze „na jedzenie”. Dodatkowo wspominał, że zmarła mu matka i faktycznie pił, ale jest głodny. Dzień miałam wybitnie ciężki, ale wyjęłam z torby 1/3 bochenka chleba, bo rano nie zdążyłam zrobić kanapek, więc złapałam chleb, serek wiejski i pomidora i teraz resztę tego chleba niosłam z powrotem do domu.
A pan do mnie z pretensją: „Ja nie chcę chleba, ja chcę kebaba!”. Nożeszty! Jak wspomniałam dzień był ciężki i oberwało się jemu. Wykrzyczałam mu, że ja w sumie też bym sobie kebaba zjadła i chyba nawet się wrócę i kupię, bo w końcu sobie na niego zapracowałam.
I wiecie co? Wyśmiał mnie. Słyszałam jego śmiech jeszcze na półpiętrze.
Wracam do domu. Drogę mam króciutką, bo ledwie przejść przez parking i od tyłu wchodzę do bloku. I pomimo tej bliskości spotkała mnie piekielność.
Na środku parkingu zaczepił mnie człowiek, który, owszem, wzrok miał błędny, ale poprosił o jedzenie, nie o pieniądze „na jedzenie”. Dodatkowo wspominał, że zmarła mu matka i faktycznie pił, ale jest głodny. Dzień miałam wybitnie ciężki, ale wyjęłam z torby 1/3 bochenka chleba, bo rano nie zdążyłam zrobić kanapek, więc złapałam chleb, serek wiejski i pomidora i teraz resztę tego chleba niosłam z powrotem do domu.
A pan do mnie z pretensją: „Ja nie chcę chleba, ja chcę kebaba!”. Nożeszty! Jak wspomniałam dzień był ciężki i oberwało się jemu. Wykrzyczałam mu, że ja w sumie też bym sobie kebaba zjadła i chyba nawet się wrócę i kupię, bo w końcu sobie na niego zapracowałam.
I wiecie co? Wyśmiał mnie. Słyszałam jego śmiech jeszcze na półpiętrze.
ludzie
Ocena:
158
(168)
Komentarze