Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#89956

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mam kuzyna - syn młodszego brata mojego ojca. Mimo bliskiego pokrewieństwa kontakt mamy raczej żaden, poza spotkaniami raz na kilka lat na pogrzebach i weselach ogranicza się on do lajkowania sobie zdjęć w social mediach.

Michał mieszka w Niemczech i jest piłkarzem. Żaden tam Lewandowski, ot zwykły kopacz w zwykłym klubie, ale, z tego, co widać, całkiem nieźle z tego żyje. Niepracująca żona, częste egzotyczne urlopy, dobrej klasy samochód, markowe gadżety, ostatnio nawet plany kupna domu za gotówkę, tylko jeszcze nie wiedzą gdzie.

Jakiś temu z informacji zamieszczonej w mediach społecznościowych dowiedzieliśmy się z rodzicami, że kuzyn podczas gry uległ jakiemuś poważnemu wypadkowi. Klub podał dość szokujące informacje, że kuzyn jest w bardzo ciężkim stanie, leży w szpitalu, rokowania nieznane. Nie wiadomo, kiedy wróci do gry, i czy w ogóle, w związku z tym znaleźli się z żoną w tragicznej sytuacji finansowej, z dnia na dzień pozbawieni środków do życia, nie maja z czego płacić czynszu za mieszkanie, grozi im bezdomność, a że do tego niedawno urodziło im się dziecko, nie mają pieniędzy nawet na mleko i pieluchy. Tak więc organizowana jest zbiórka i Michał z żoną bardzo proszą o datki, żeby móc przetrwać chociaż najbliższe miesiące. Dramatyczny apel chyba chwycił ludzi za serce, bo w ciągu kilku dni uzbierano kwotę, która wystarczy na co najmniej pół roku wygodnego życia.

Pierwsza myśl - stała się tragedia i trzeba im natychmiast pomóc. Rodzice chcieli zrobić przelew, tata chciał rozmawiać ze swoim pracodawcą, czy może firma mogłaby coś zrobić (jego szef często wspiera tego typu akcje), już miał nawet również dzwonić do swojego brata, żeby wypytać, co dokładnie jest potrzebne, czy może przyda się jakaś pomoc logistyczna, coś zorganizować, dogadać się w szpitalu, pomóc przy dziecku itp., po czym uświadomił sobie, że rozmawiał z nim 2 dni wcześniej w jego urodziny i ten nic na ten temat nie wspomniał. Jedyny syn walczący w szpitalu o życie nie jest to temat, który się pomija jako nieistotny, więc czyżby sam o tym nie wiedział? No i jeśli nie wie, jeśli jego syn (lub synowa, jeśli syn jest cały czas nieprzytomny) miał jakiś powód, żeby go o tym nie informować, to czy powinien się o tym dowiadywać od nas? Z kolei jeśli wie, to dlaczego nic nie wspomniał? Dlaczego apelują o datki do obcych ludzi, a przed rodziną trzymają całą sytuacją w tajemnicy? O co tu chodzi?

Druga refleksja. Jaką Michał z żoną mają naprawdę sytuację finansową? Bo tutaj oszczędności pozwalające na kupno domu, urlop na Malediwach kilka razy w roku, akcesoria Louis Vuitton, high life i szmery bajery (na co wskazuje też starannie budowany w social mediach wizerunek), a nagle nie mają co jeść? To co się stało z ich wszystkimi pieniędzmi? Poza tym to Niemcy - doskonała opieka zdrowotna jest opłacana z obowiązkowego ubezpieczenia, nie ma potrzeby żadnych "zbiórek na operację", nie ma umów śmieciowych, pracownik na zwolnieniu dostaje przez 6 tygodni normalną wypłatę, a przez kolejne półtora roku zasiłek chorobowy w wysokości bodajże 80% pensji (plus w tym przypadku może mieć jeszcze jakieś dodatkowe obrywy z tytułu wypadku przy pracy). Nikt nie zostaje z dnia na dzień bez grosza. Zresztą nawet gdyby, to rodzice Michała też są dość zamożni i na pewno nie zostawiliby syna bez pomocy. Coś tu się więc mocno nie spina. Do tego dochodzi jeszcze kwestia, że taka informacja nie stawia klubu w najlepszym świetle.

Przez chwilę myśleliśmy, że może ktoś się włamał na fanpage klubu, zamieścił fejka z linkiem fikcyjnej zbiórki i wyłudza pieniądze, bo inaczej trudno to wytłumaczyć. No ale nie, post wisi od ponad tygodnia, przez ten czas ktoś by przecież zauważył i go usunął. Jedyne możliwe wytłumaczenie - klub pewnie "chciał dobrze" i zorganizował zbiórkę, nie informując kuzyna, ten może o niczym nie wie, a jak dojdzie do siebie, pewnie wyda oświadczenie, że dalsza zbiórka nie jest potrzebna, a zebrane środki przekaże na jakiś cel charytatywny, zyskując na tym jeszcze wizerunkowo.

Faktycznie, przed weekendem ukazało się oświadczenie kuzyna. Bardzo serdecznie dziękuje za wsparcie i prosi o kolejne datki, bo jest ciężko i tak dalej.

W końcu tata nie wytrzymał i zadzwonił do swojego brata, spytać, o co w tym wszystkim chodzi (i ewentualnie opierdzielić, że zamiast pomóc własnemu synowi, pozwala, żeby ten żebrał u obcych ludzi). Oto czego się dowiedział. Owszem, Michał doznał kontuzji, ale niegroźnej. Był parę dni w szpitalu, w tej chwili korzysta z rehabilitacji, która opłaca mu klub, a jak dobrze pójdzie, za kilka tygodni wraca na boisko. Podczas poprzedniej rozmowy nic na ten temat nie wspomniał, bo przecież u sportowca takie kontuzje to normalka, więc nie ma o czym gadać. Żadna pomoc nie jest potrzebna, wszystko gra i tańczy. A zbiórka? "A tam, wiesz, jak to mówią: dają to brać, biją to uciekać. A kasa się zawsze przyda - nowe auto sobie dzieci kupią albo na wakacje pojadą".

Nie no, fajnie. Wykorzystać jakąś tam swoją popularność, napisać wzruszający stek bzdur, żeby wysępić od ludzi pieniądze i mieć hajs na zabawę. A że nieetyczne? Oj tam, oj tam, ważne, że focie z Seszeli będą...

rodzina

Skomentuj (33) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 180 (204)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…