Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#90056

przez ~olalola ·
| Do ulubionych
Trafiłam na tę oto historię https://piekielni.pl/68624
i przypomniało mi się jak w czasach studenckich dorabiałam sobie w pewnej niemieckiej knajpie.

Mieszkam niedaleko granicy, w związku z czym językiem posługiwałam się jako tako, więc mimo etatu pomocy kuchennej, zdarzało mi się trochę kelnerować.

Knajpa całkiem spoko, jednak była też miejscem spotkań miejscowych menelików, którzy lubili tam przesiadywać godzinami przy niby jednym piwie. Niby jednym, bo obsłudze zdarzało się przyłapać ich na dolewaniu piwa z puszki do kufla. Mało tego, niektórym kelnerom nawet nie chciało się nic z tym robić i tolerowali to dla świętego spokoju.

Kiedyś w lecie przyjechałam rano do pracy i szefowa mówi, że dzisiaj duży ruch, więc będę kelnerować.

Pod wieczór knajpa zaczęła już pustoszeć i oprócz paru innych stolików, mieliśmy w ogródku jeden zajęty właśnie przez menelików w składzie dwóch kobiet i trzech mężczyzn. Mogliby robić reklamę dla naszego jakże mocnego piwa, bo po "jednym" byli już mocno wstawieni. W pewnym momencie zawołali jakiegoś faceta, swojego znajomego, który szedł akurat ulicą z puszką piwa w ręce. Gość podszedł do stolika, najpierw stał przy nim z tą puszką piwa i gadał sobie ze znajomymi. Trochę mi się to nie podobało, bo jednak był na terenie ogródka z własnym alko, ale jednak pomyślałam, że może zaraz sobie pójdzie. Gdzie tam - gdy wyszłam do ogródka kolejny raz, pan już rozkokosił się przy stoliku. Nadal z tą samą puszką piwa. Ok, kolejna szansa - może puszka jest pusta i pan chce coś zamówić.

Naiwnie się z nim przywitałam i zapytałam co mu podać. Gość odpowiada zdziwiony, że nic, przecież ma piwo - i unosi swoją puszkę z piwem. Pouczyłam go grzecznie, że niestety, na terenie lokalu nie można spożywać własnych napojów. Jedna z menelic zaczęła na mnie krzyczeć, że niby czemu nie, przecież nie zabiera nikomu miejsca i w ogóle o co mi chodzi. Nie wiem czemu, z perspektywy czasu to logiczne, że powinnam powiedzieć, że dlatego, że lokal musi na siebie zarabiać, a zarabia właśnie między innymi na serwowaniu piwa, ale wtedy najlepsze co przyszło mi do głowy, to to, że źle to wygląda dla innych gości, którzy zapłacili za piwo po restauracyjnej cenie.

Gość obiecał zaraz opuścić lokal. Gdy 5 minut później nadal tam siedział i ponownie zwróciłam mu uwagę, koleżanka menelica zwróciła się do mnie agresywnie:
- No to jak ci to tak przeszkadza to mu przynieś kufel i nikt nie będzie wiedział, że to jego piwo!
- No nie bardzo, ja będę to wiedzieć
- Ale ty nikogo nie obchodzisz, jesteś tylko głupią cipą z Polski, która uczciwym ludziom pracę zabiera!
Poprosiłam państwa zbiorczo o opuszczenie lokalu. Oczywiście stawiali się, ale zawołałam paru chłopaków z kuchni i jednak towarzystwo wyszło po dobroci.

Potem przez jakiś czas mieli zakaz wstępu do lokalu, ale jak tylko lato się skończyło i gości było mniej, znów mogli tam przesiadywać godzinami. Na szczęście wtedy już tam nie pracowałam, a gdy wróciłam kolejnego lata pijaczki przenieśli do tańszej knajpy w sąsiedztwie.

gastronomia

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 147 (155)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…