Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#90064

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pod ostatnią historią o Januszu pojawił się komentarz o zakresie moich obowiązków, więc uznałam, że to temat na kolejną odsłonę tej małej sagi. Dla przypomnienia dodam, u Janusza pracowałam prawie 20 lat temu, rynek pracownika nie istniał, a ja byłam świeżo po liceum bez doświadczenia i jakiejkolwiek wiedzy o swoich prawach.

Zakres moich obowiązków na umowie (zleceniu oczywiście) brzmiał mniej więcej "bieżąca obsługa biura". Miałam głównie odbierać telefony, odpowiadać na pytania o oferty i przekierowywać do szefa lub właściwych działów. Nie zajmowało to 8 godzin, więc w tak zwanym międzyczasie miałam pomagać przy różnych sprawach. Bywało, że musiałam wycinać jakieś literki dla jego córki do szkoły, opiekować się w sekretariacie dziećmi klientów, którzy dopinali umowy a i nawet sprzątać po weselu (to dotyczyło wszystkich pracowników).

Z czasem jednak z "pomagania" wykluła się całkiem spora lista innych obowiązków, to tylko niektóre z nich:

1) Robienie zdjęć produktów i zamieszczanie ofert na Allegro. Talentu fotograficznego u mnie za grosz, więc wysłuchiwałam, że zdjęcia z warsztatu są brzydkie/ciemne/niewyraźne/ucięte. Jako przykład zdjęć idealnych Janusz pokazywał mi katalogowe zdjęcia produktów z branży i że każdy głupi potrafi takie robić (nawet nie pytajcie czy on potrafił).

2) Odbieranie komórkowego telefonu o każdej porze dnia i nocy, bo szef nie mógł znaleźć jakiegoś dokumentu w biurze, a pilnie potrzebował w piątek o 21:00. Jak nie odbierałam to następnego dnia dostawałam z*ebę stulecia, że po to dostałam przedpotopowy telefon, żeby go odbierać i to jest mój zas*rany obowiązek. Telefony również się zdarzały, gdy wyjechałam na wakacje, okraszone komentarzami, że on nic nie słyszy, bo morze szumi za głośno w tle i żebym poszła gdzie indziej. Byłam na promie.

3) Najbardziej piekielna dla mnie rzecz. Po odejściu osoby odpowiedzialnej za sprzedaż zagraniczną, to mi przypadła ta działka (nie było żadnego przekazania obowiązków ani podwyżki, "przecież i tak siedzę a język znam" to mam robić co mi każą). Całkiem nieźle się w tym odnajdowałam i pociesza mnie fakt, że to mi pomogło utorować drogę do późniejszej kariery. A decyzję, która w końcu popchnęła mnie do zmiany było odkrycie, że jako jedyna nie dostaję za sprzedaż żadnej dodatkowej prowizji (która nie była nigdzie spisywana, szef sam uznawał ile i komu daje, więc ludzie się średnio dzielili tą informacją). Co było powodem? Przecież jestem dziewczyną i żyję w domu rodzinnym to dodatkowa kasa nie jest mi tak potrzebna jak innym.

Janusz

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 163 (171)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…