Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#90146

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Sytuacja miała miejsce zimą zeszłego roku.

Dzień był zimny, temperatura tego dnia oscylowała około 0°C. Mieszkam w jednym z największych miast w Polsce, tego dnia wracałem około godziny 14 z zajęć i czekałem na przystanku autobusowym w ścisłym centrum miasta, zaś w okolicy kręcił się około dwudziestoletni chłopak, który po kolei zaczepiał przechodniów. Po jakimś czasie podszedł też do mnie, prosząc o kupienie mu czegoś ciepłego do jedzenia (w okolicy znajdują się popularne sieciowe fast-foody i kawiarnie). Tłumaczył, że rodzice wyrzucili go z domu i nie ma się gdzie podziać, a nie ma pieniędzy i od długiego czasu nic nie jadł. Mój autobus nadjechał, a ja powiedziałem, że się spieszę i zapomniałem o sprawie.

Kilka dni później, wracałem wieczorem z centrum handlowego. Na tym samym przystanku - z racji godziny już dość opustoszałym - czekał chłopak wspominany wcześniej wraz z kolegą. Po wejściu do autobusu zająłem miejsce za silnikiem, a oni obaj usiedli na tzw. czwórce przed nim. Na pokładzie autobusu nie było dużo ludzi, ot może łącznie kilkunastu pasażerów. Chcąc nie chcąc, siedząc w miejscu dość incognito przypadkiem podsłuchałem rozmowę tychże chłopaków:

Chłopak: Ale ci ludzie to debile, masakra. Od poniedziałku stoję przy tym przystanku i zagaduję, czy nie kupią mi czegoś do jedzenia. Wymyśliłem, że rodzice mnie z domu wykopali i jestem bezdomny.
Kolega: Spryciarz jesteś kurde (słowo zmienione), ile hajsu zaoszczędziłeś?
Chłopak: No gdzieś kilka stówek na czysto, wiesz ile zestawów już opierdzieliłem (inne słowo) i kawek, herbatek za friko wypiłem?
Kolega: Ty to masz łeb.
Chłopak: No ale miejsce muszę zmienić, jutro już gdzie indziej stanę.

W tym momencie podziękowałem sobie, że kilka dni wcześniej po prostu wsiadłem do tego autobusu i nie dałem się oszukać.

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 126 (136)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…