Kolejna historia koncertowa, która mi się przypomniała.
Letnia scena Progresji w zeszłym roku. Zespoły black metalowe z legendą polskiego death metalu jako gwiazdą wieczoru. Czyli można spodziewać się agresywnej zabawy i potencjalnie przetrąconego nosa w pogo.
Z dziewczyną koczujemy od początku imprezy pod samą sceną. W końcu zaczyna grać zespół na który wszyscy czekali, zaczyna się kocioł, obijanie, skakanie i tak dalej.
Aż tu nagle między nami, przy barierkach pojawia się odpowiedzialny tatuś z przerażoną kilkuletnią córeczką.
Z jednej strony każdy mógłby mieć to gdzieś i bawić się dalej. Z drugiej dlaczego dziecko miałoby cierpieć przez głupotę ojca?
Także dookoła tatusia roku i jego córki wszyscy zaczęli się powstrzymywać żeby jej krzywdy nie zrobić. Ustało skakanie, pogowanie i tak dalej.
Na zwrócenie uwagi tatuś udawał, że nie słyszy.
Pominę już fakt, że nie mogliśmy bawić się w taki sposób jak chcieliśmy, aby tylko nie uszkodzić czyjegoś dziecka.
Piekielne tu jest według mnie zabranie 4-5 latki na taką imprezę.
Niektóre dzieci ponoć lubią, dostają zatyczki do uszu i stają z rodzicami gdzieś na tyłach, bo "czym skorupka przesiąknie"...
Ale tutaj dziecko bało się, było na skraju płaczu.
I zastanawia mnie tylko: po co? Żeby chwalić się kolegom jaką to ma córkę "w klimacie"?
Letnia scena Progresji w zeszłym roku. Zespoły black metalowe z legendą polskiego death metalu jako gwiazdą wieczoru. Czyli można spodziewać się agresywnej zabawy i potencjalnie przetrąconego nosa w pogo.
Z dziewczyną koczujemy od początku imprezy pod samą sceną. W końcu zaczyna grać zespół na który wszyscy czekali, zaczyna się kocioł, obijanie, skakanie i tak dalej.
Aż tu nagle między nami, przy barierkach pojawia się odpowiedzialny tatuś z przerażoną kilkuletnią córeczką.
Z jednej strony każdy mógłby mieć to gdzieś i bawić się dalej. Z drugiej dlaczego dziecko miałoby cierpieć przez głupotę ojca?
Także dookoła tatusia roku i jego córki wszyscy zaczęli się powstrzymywać żeby jej krzywdy nie zrobić. Ustało skakanie, pogowanie i tak dalej.
Na zwrócenie uwagi tatuś udawał, że nie słyszy.
Pominę już fakt, że nie mogliśmy bawić się w taki sposób jak chcieliśmy, aby tylko nie uszkodzić czyjegoś dziecka.
Piekielne tu jest według mnie zabranie 4-5 latki na taką imprezę.
Niektóre dzieci ponoć lubią, dostają zatyczki do uszu i stają z rodzicami gdzieś na tyłach, bo "czym skorupka przesiąknie"...
Ale tutaj dziecko bało się, było na skraju płaczu.
I zastanawia mnie tylko: po co? Żeby chwalić się kolegom jaką to ma córkę "w klimacie"?
koncerty
Ocena:
110
(118)
Komentarze