Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#90243

przez (PW) ·
| Do ulubionych
O kotach "wychodzących" było tu już sporo historii.

Jest sobie blok, a w nim na parterze mieszkanie. Właściciele tego mieszkania mają kota. Kot, jak twierdzą, jest "wychodzący" i należą do twardogłowych zwolenników tej opcji.

Kot wychodzi często przez balkon, otwierają drzwi, a on hyc, już jest przed blokiem. Problem w tym, że nie potrafi zrobić hyc w drugą stronę i balkonem wrócić do mieszkania.

Praktycznie pod blokiem jest mały parking dla mieszkańców. Kot często włazi pod auta czy na koło i tak sobie siedzi. Sąsiedzi, zwłaszcza ci, którzy parkują najbliżej, przyzwyczajeni i skłonności do kotobójstwa nie mają, więc zanim odpalą auto przeważnie sprawdzają, czy nie ma kota. Ale to i tak niebezpieczne, bo po pierwsze, nikt nie ma obowiązku sprawdzać, czy pod autem nie siedzi przypadkiem cudzy kot, po drugie, kot uciekając spod jednego auta może wpaść pod inne (obok jest droga).

Kot posiedzi trochę przed blokiem i próbuje wrócić do mieszkania. Przychodzi więc pod drzwi do bloku i czeka, aż ktoś go wpuści. I początkowo tak to działało, ktoś wchodził, to kota wpuszczał, ale teraz już bardzo uważają, żeby go nie wpuścić. Dlaczego? Otóż kot idzie wtedy pod drzwi i daje znać właścicielom, że jest i żeby mu otworzyć drzwi. Daje znać we właściwy dla kotów sposób: miauczeniem. To miauczenie niesamowicie niesie się po całej klatce i potrafi trwać godzinami. Dlaczego?

Jak wynika z rozmów z właścicielami, oboje pracują. Jego często nie ma w domu dwa czy trzy dni w tygodniu wcale, ona po pracy ogarnia młodsze dziecko, które ma dużo zajęć dodatkowych. Bywa w mieszkaniu za to starszy syn, nastolatek, ale jak tłumaczą, on często gra w słuchawkach i nie słyszy miauczenia. Taaak, ale za to słyszą je wszyscy inni w bloku.

Efekt jest taki, że kot siedzi godzinami pod blokiem, w deszcz i mróz.

kot blok wychodzenie

Skomentuj (37) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 156 (174)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…