Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#90303

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kiedy siódmy krąg piekielny zstąpił do mojego laboratorium...

Zazwyczaj, wizyta w laboratorium, do którego chodzę od lat, zajmuje mi 15 minut razem z rejestracją i pobraniem krwi. Labo jest małe, osiedlowe, a i ja raczej przychodzę tam po 9, kiedy nie ma już poumawianych pacjentów na konkretne godziny.
Tym razem, spędziłam tam godzinę i myślałam, że szlag mnie trafi.

Pierwsza niespodzianka - kolejka ustawiająca się przed laboratorium. Zwykle, o tej porze, jeśli są góra 2 osoby przede mną, to możemy mówić o zwiększonej aktywności.
Kiedy udało mi się w końcu wejść do środka zrozumiałam, dlaczego wszystko szło jak krew z nosa. W rejestracji są dwa okienka: w pierwszym, starsza pani, która zazwyczaj pobiera krew, niezbyt dobrze radziła sobie z obsługą komputera; w drugim, pani rejestratorka, która po każdym zarejestrowanym pacjencie robiła sobie przerwę. Nie wiem, może nadrabiała coś w tym czasie, ale biorąc pod uwagę długość kolejki i to, że koleżanka, która zazwyczaj nie siedzi w rejestracji, nie radziła sobie z wklepywaniem pacjentów do systemu (np. moje dwa skierowania wklepała osobno, bo nie zauważyła, że dałam jej dwie kartki, więc musiała zarejestrować mnie dwa razy...), nie był to najlepszy moment na takie przerwy.

Potem, w okienku nr 1, pani, która zapomniała skierowania i zaczęła negocjować, że przyniesie je później, zapewniając, że mieszka ulicę obok. Rejestratorka kazała jej wrócić ze skierowaniem, pani dalej prosiła żeby zrobić jej badanie bez skierowania (i bez opłaty oczywiście) i tak w koło Macieju przez 20 minut dopóki pani rejestratorka nie dała za wygraną. Pani pacjentka obróciłaby 5 razy po tę receptę, jeśli faktycznie mieszkała niedaleko.

W tym samym czasie, w okienku nr 2, starszej pani trafiła się pacjentka, której ciężko było wytłumaczyć (ze względu na poziom francuskiego pacjentki), że źle zebrała próbkę do badań, a następnie, że będzie musiała zapłacić częściowo za badanie, bo nie miała przy sobie dodatkowego ubezpieczenia. Pani pacjentka próbowała przekonać starszą panią, że ostatnim razem dawała dodatkowe ubezpieczenie i nic nie płaciła, a teraz nie ma go przy sobie, żeby ewentualnie ponownie je zarejestrować. Okienko zablokowane również na 20 minut.

Następnie, wpadł pan "ja tylko po wyniki", który wcisnął się na początek kolejki nie pytając nikogo o zdanie. Pani rejestratorka, wyrwana ze swojej przerwy, zdała sobie sprawę, że drukarka szwankuje, więc wszystkie pracownice laboratorium rzuciły się do naprawy drukarki. Kolejne 15 minut...

Inny pan, już po pobraniu krwi, stwierdził, że on teraz musi zapłacić. I również wcisnął się poza kolejką! Mocno podirytowani, zapytaliśmy go czy nie mógł, jak każdy normalny człowiek, zapłacić przed badaniem. Zignorował pytanie. Następne 10 minut w plecy.

Całość okraszona regularnym pokrzykiwaniem pań, że maski do pobierania krwi są obowiązkowe. Ale do odbioru wyników już nie.

Laboratorium

Skomentuj (23) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 117 (133)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…