Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#90360

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Od lat 70. XX wieku moi dziadkowie są dzierżawcami niewielkiej działki na Rodzinnych Ogródkach Działkowych w jednym z dużych wojewódzkich miast. Od kilkunastu lat miejsce to zmieniło się diametralnie, niestety – na minus. Powodem jest prezes, który kolokwialnie mówiąc, dał sobie wejść na głowę.

Każdy, kto „kupuje działkę”, czyli nabywa prawo do dzierżawy określonego terenu na ROD (zwanego potocznie działką), zobowiązany jest podpisać ogólny regulamin i przestrzegać zasad, które zostały w nim zapisane.

1. Wielkość altanki. Każda altana według zapisów w regulaminie ROD, musi mieć określoną wielkość i wysokość. Nie może przekraczać określonych parametrów, posiadać pięter, balkonów, wielkich tarasów. W praktyce „działkowicze” pozwalają sobie budować budynki, które spokojnie mogłyby stać na osiedlu domków jednorodzinnych. Jednak haczyk w tym, że altana nie potrzebuje żadnych zgód, pozwoleń na budowę itd., więc właściwie każdy z takich nielegalnie postawionych obiektów jest samowolą budowlaną. Nie może umknąć uwadze również fakt, że często taki zbyt wysoki budynek zasłania na sąsiedniej działce część grządek i rzuca na nią dość duży cień.

2. Brak zieleni na działce. Rozumiem, że ktoś może nie przepadać za drzewami, krzewami i uprawianiem warzyw. Ale coraz więcej jest łysych działek, które oprócz domku nie mają żadnych roślin, ani drzew, a w zamian ludzie wylewają beton, który tylko podgrzewa temperaturę w trakcie upału.

3. Zakaz zamieszkiwania działki. Od dobrych kilku lat rośnie liczba osób, które wprowadzają się na teren działki do budynku, który teoretycznie jest altanką. Nie mówię tutaj o ludziach ubogich, którzy rzeczywiście nie mieliby gdzie spać, a takich cwaniaczkach, którzy stawiają sobie tutaj gigantyczną chatę „bo tanio”, a przed domem stoi samochód drogiej marki, czy chwalą się drogimi zagranicznymi podróżami. Zazwyczaj na terenie takich posesji nie ma kompletnie żadnych upraw, ani drzew, a jeśli zostały po poprzednich właścicielach - są likwidowane. W kwestii rachunków - działkowcy płacą je dwa razy do roku - na początku sezonu działkowego (kwiecień/maj) i pod koniec (październik/listopad). Oczywiście są to śmieszne pieniądze, porównując je nawet do najtańszych mieszkań w mieście.

4. Zakaz wjazdu na alejki (z wyłączeniem służb ratowniczych). Na bramie jak wół widnieje napis „wjazd wyłącznie w piątek w celu dowozu materiałów i narzędzi”. W okolicy bramy znajduje się duży parking, który spokojnie pomieści przynajmniej około 150 samochodów. W praktyce zakaz w ogóle nie jest respektowany, a część działkowców wybudowało sobie nawet zatoczki i podjazdy, na których dzień w dzień ochoczo parkuje swoje samochody. Nie jest raczej powodem do radości, że dziennie dosłownie obok siatki z plonami i uprawami przejeżdża kilkadziesiąt samochodów, których być tam nie powinno.

5. Ogrzewanie altan zimą. Pomijając już fakt, że na działce nie wolno mieszkać, zimą sytuacja zanieczyszczenia powietrza na tym terenie jest tak tragiczna, że ciężko wytrzymać tutaj więcej niż pięć minut. Osoby biedne palą w kominach śmieciami, ci bogatsi węglem, drewnem. Czasem jest tutaj gorsza jakość powietrza niż w centrum. A przecież to ma być podobno „zielone serce miasta”.

Ostatnio na tablicy ogłoszeń pojawił się wielki baner, że nasze ROD otrzymało dofinansowanie z Funduszy Europejskich na utrzymanie bioróżnorodności i ekosystemów. Ta, jasne.

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 80 (94)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…