Wiele się mówi o kolejkach do lekarzy specjalistów i o tym, że się czeka na wizytę miesiącami. Wiele się także przy okazji tego tematu mówi o tym, ze przynajmniej część problemu wynika z faktu, że ludzie zapisują się na wizyty, po czym się nie zjawiają bez uprzedzenia, zabierając tym samym innym możliwość dostania się do specjalisty i powiększając kolejki.
I słusznie, że się o tym mówi, bo to niewątpliwie piekielne. Ale równie piekielna jest druga strona tego problemu.
Zawsze pilnuję tego, aby w takich sytuacjach w porę odwoływać wizyty. Mój piętnastoletni syn był ostatnio zapisany do dwóch lekarzy specjalistów - obie wizyty w tym samym tygodniu. Z różnych powodów, o których nie będę tu pisać, okazało się, że nie możemy się na tych wizytach pojawić. Warto zaznaczyć: mieszkamy w niewielkim miasteczku, ok. 30 kilometrów od stolicy.
Wizyta pierwsza miała być w miejscowym szpitalu. Nie mogłem się dodzwonić, żeby ją odwołać - więc po prostu podjechałem do szpitala (5 minut), poszedłem do rejestracji i odwołałem, od razu zaklepując inny termin. No i OK, mam blisko, nie było problemu - ale co ma zrobić np. ktoś, kto mieszka dalej i nie ma samochodu? Dlaczego w żaden sposób nie można się dodzwonić?
Wizyta druga miała być w Warszawie, w dużym, znanym ośrodku. Dzwoniłem przez TYDZIEŃ. Albo było zajęte, albo nikt nie odbierał, albo - jak już się dodzwoniłem - automat informował mnie, że jest kolejka, jestem (dajmy na to) czwarty w kolejce i mam czekać. Więc czekałem, automat informował że jestem już trzeci… drugi… pierwszy… - i najdalej na tym etapie (czyli po kilku minutach) rozmowa była rozłączana. Tak było niezależnie od godziny i dnia tygodnia.
No nie - nie będę jechał do Warszawy i tracił pół dnia (co najmniej) tylko po to, żeby poinformować, że nie możemy się pojawić u lekarza. Ostatecznie napisałem maila na adres rejestracji podany na stronie internetowej - ale czy ktokolwiek tego maila przeczytał i odnotował, że pacjent się nie zjawi? Nie mam pojęcia, bo rzecz prosta żadnej odpowiedzi nie dostałem.
XXI wiek
I słusznie, że się o tym mówi, bo to niewątpliwie piekielne. Ale równie piekielna jest druga strona tego problemu.
Zawsze pilnuję tego, aby w takich sytuacjach w porę odwoływać wizyty. Mój piętnastoletni syn był ostatnio zapisany do dwóch lekarzy specjalistów - obie wizyty w tym samym tygodniu. Z różnych powodów, o których nie będę tu pisać, okazało się, że nie możemy się na tych wizytach pojawić. Warto zaznaczyć: mieszkamy w niewielkim miasteczku, ok. 30 kilometrów od stolicy.
Wizyta pierwsza miała być w miejscowym szpitalu. Nie mogłem się dodzwonić, żeby ją odwołać - więc po prostu podjechałem do szpitala (5 minut), poszedłem do rejestracji i odwołałem, od razu zaklepując inny termin. No i OK, mam blisko, nie było problemu - ale co ma zrobić np. ktoś, kto mieszka dalej i nie ma samochodu? Dlaczego w żaden sposób nie można się dodzwonić?
Wizyta druga miała być w Warszawie, w dużym, znanym ośrodku. Dzwoniłem przez TYDZIEŃ. Albo było zajęte, albo nikt nie odbierał, albo - jak już się dodzwoniłem - automat informował mnie, że jest kolejka, jestem (dajmy na to) czwarty w kolejce i mam czekać. Więc czekałem, automat informował że jestem już trzeci… drugi… pierwszy… - i najdalej na tym etapie (czyli po kilku minutach) rozmowa była rozłączana. Tak było niezależnie od godziny i dnia tygodnia.
No nie - nie będę jechał do Warszawy i tracił pół dnia (co najmniej) tylko po to, żeby poinformować, że nie możemy się pojawić u lekarza. Ostatecznie napisałem maila na adres rejestracji podany na stronie internetowej - ale czy ktokolwiek tego maila przeczytał i odnotował, że pacjent się nie zjawi? Nie mam pojęcia, bo rzecz prosta żadnej odpowiedzi nie dostałem.
XXI wiek
słuzba_zdrowia organizacja kontakt
Ocena:
161
(167)
Komentarze