Chciałem skomentować historię #90572, ale chyba prościej będzie napisać nową.
Poczta Polska forever. Idę, stoję w kolejce, żeby odebrać przesyłkę (Pocztex, czyli teoretycznie powinna dotrzeć do domu, ale skończyło się na SMSie, że "przesyłka czeka na odbiór").
Dwadzieścia minut. Pół godziny. Uff, jestem przy okienku. Pokazuję SMSa z numerem. Pani znika na zapleczu, nie ma jej kwadrans (nie, nie przesadzam, zegarek na ręku). Wreszcie przychodzi - jest, odebrałem przesyłkę.
Dwa dni później dostaję kolejnego SMSa, że "przesyłka czeka na odbiór". Idę na pocztę. Stoję. W zasadzie pierwszy akapit można tu przytoczyć prawie w całości. Ale po kwadransie na zapleczu i kolejnych kilku minutach klikania w komputer pani z okienka informuje mnie, że przecież ODEBRAŁEM TĘ PRZESYŁKĘ DWA DNI TEMU. Na pytanie (lekko wkurzone, nie ukrywam) dlaczego w takim razie dostaję drugi raz SMS o odbiorze - pani odpowiada wzruszając ramionami, że widocznie "błąd w systemie".
Przez "błąd w systemie" jestem (licząc z dojazdem) godzinę do tyłu.
I drugi obrazek: dostaję list z urzędu miasta, informujący mnie o podwyżce opłat za śmieci. O tym, że list został wysłany prawie miesiąc po tym, jak ta podwyżka nastąpiła, już nie wspominam, bo to oddzielna piekielność ze strony urzędu. Ale:
- na liście widnieje data 21 marca.
- na stemplu pocztowym TAKŻE widnieje data 21 marca (czyli list trafił na pocztę tego samego dnia, kiedy został wydrukowany i włożony do koperty).
- list do mojej skrzynki pocztowej trafił 20 kwietnia.
Mieszkam w małym miasteczku. Z urzędu miasta do mojego domu jest w prostej linii dwa kilometry, ulicami może trzy i pół. Pokonanie tej odległości zajęło poczcie polskiej MIESIĄC. Średnia szybkość na trasie - ok. 0,005 km/h. Czyli pięć metrów na godzinę.
Poczta Polska forever. Idę, stoję w kolejce, żeby odebrać przesyłkę (Pocztex, czyli teoretycznie powinna dotrzeć do domu, ale skończyło się na SMSie, że "przesyłka czeka na odbiór").
Dwadzieścia minut. Pół godziny. Uff, jestem przy okienku. Pokazuję SMSa z numerem. Pani znika na zapleczu, nie ma jej kwadrans (nie, nie przesadzam, zegarek na ręku). Wreszcie przychodzi - jest, odebrałem przesyłkę.
Dwa dni później dostaję kolejnego SMSa, że "przesyłka czeka na odbiór". Idę na pocztę. Stoję. W zasadzie pierwszy akapit można tu przytoczyć prawie w całości. Ale po kwadransie na zapleczu i kolejnych kilku minutach klikania w komputer pani z okienka informuje mnie, że przecież ODEBRAŁEM TĘ PRZESYŁKĘ DWA DNI TEMU. Na pytanie (lekko wkurzone, nie ukrywam) dlaczego w takim razie dostaję drugi raz SMS o odbiorze - pani odpowiada wzruszając ramionami, że widocznie "błąd w systemie".
Przez "błąd w systemie" jestem (licząc z dojazdem) godzinę do tyłu.
I drugi obrazek: dostaję list z urzędu miasta, informujący mnie o podwyżce opłat za śmieci. O tym, że list został wysłany prawie miesiąc po tym, jak ta podwyżka nastąpiła, już nie wspominam, bo to oddzielna piekielność ze strony urzędu. Ale:
- na liście widnieje data 21 marca.
- na stemplu pocztowym TAKŻE widnieje data 21 marca (czyli list trafił na pocztę tego samego dnia, kiedy został wydrukowany i włożony do koperty).
- list do mojej skrzynki pocztowej trafił 20 kwietnia.
Mieszkam w małym miasteczku. Z urzędu miasta do mojego domu jest w prostej linii dwa kilometry, ulicami może trzy i pół. Pokonanie tej odległości zajęło poczcie polskiej MIESIĄC. Średnia szybkość na trasie - ok. 0,005 km/h. Czyli pięć metrów na godzinę.
poczta
Ocena:
151
(159)
Komentarze