Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#90596

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Ograniczone zaufanie do specjalisty naczelną zasadą życia być powinno. Tylko jak tu być omnibusem? Od niefachowców nie wymagam, by wiedzieli czym jest kinezjologia edukacyjna. Z automatu zakładam więc, że fachowiec wie co robi i na tym się zna.

Mojego staruszka zawiozłam na izbę przyjęć z adnotacją "pilne" w skierowaniu. To ogólnie cała historia z tym konkretnym szpitalem była i nadaje się na oddzielną opowieść. Dość, że finalnie sam ordynator odmówił przyjęcia.

Zawsze wożę opasłą teczkę ojca z litanią zabiegów, chorób, zaleceń plus reklamówkę z wszystkimi aktualnie branymi lekami.
Wszystko to ordynator otrzymał ode mnie osobiście, zlecił badanie krwi, po czym poprzez pielęgniarkę przekazał wyniki, odmowę przyjęcia i receptę na zastrzyki przeciwzakrzepowe do samodzielnej iniekcji w brzuch oraz jakieś tabletki.
I niestety, naiwna ja, zaufałam w ciemno. Dobrze, że nie skończyło się to fatalnie, ale może lek nie był aż tak niebezpieczny przy przedawkowaniu.

Ponieważ fachowiec nie zmienił dawkowania dotychczasowych leków, na kilka dni przygotowałam ojcu niestety większą dawkę tej samej substancji. Czemu od razu nie wychwyciłam? Bo lek miał kompletnie inną nazwę, innego producenta i inne opakowanie. Do tego zamiast 20 mg substancji, było 40 mg w jednej kapsułce. Ten pierwszy ojciec brał zawsze na czczo, ten drugi miał brać 2 razy dziennie. A nowy lek dokładałam w trakcie tygodnia, do przygotowanego pojemnika z wcześniejszymi tabletkami.

Dopiero uzupełniając pojemnik na nowy tydzień coś mnie tknęło, bo nagle dwie identyczne kapsułki pojawiły się w przegródce. Spojrzałam na skład obu opakowań i soczysta łacina poleciała.
Chciało mi się najzwyczajniej w świecie ryczeć.

Nic dziwnego, że szpital bankrutuje już kolejny raz.

Szpital powiatowy

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 116 (136)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…