Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#90612

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Trochę o związkach, trochę o polityce...

Nawiązywanie bliskich relacji z kobietami ma to do siebie, że po kilku miesiącach kobieta będzie chciała zamieszkać razem. Jeśli ma poukładane w głowie i jest wartościową kobietą, to można. Niestety, od jakiegoś czasu strach wpuścić kobietę do mieszkania.

Jakiś czas temu Sejm, miażdżącą większością głosów - PiS, PO i Lewica ponad podziałami - uchwalił ustawę "Mieszkanie za pomówienie". Na mocy tejże ustawy policja ma prawo usunąć mężczyznę z jego własnego mieszkania, jeśli mieszkająca z nim kobieta zgłosi, że jest ofiarą przemocy.

Zgłoszenie nie jest w żaden sposób sprawdzane. Słowa kobiety są przyjmowane za świętą prawdę, a mężczyzna jest usuwany z własnego mieszkania. Dodatkowo nie ma prawa zabrać z niego żadnych rzeczy. Zakaz wstępu do mieszkania obowiązuje 14 dni i może być dowolnie przedłużany przez sąd oraz zamieniony na bezterminowy, jeśli mężczyzna nie zdoła udowodnić przed sądem swojej niewinności.

Zwróćcie uwagę, że w praworządnym państwie to nie oskarżony ma udowodnić swoją niewinność, tylko oskarżonemu należy udowodnić jego winę.

Tak więc wystarczy jedno oskarżenie kobiety, by mężczyzna stracił dostęp do swojego mieszkania i wszystkich znajdujących się w nim rzeczy. Przez ten czas kobieta może dowolnie rozporządzać mieszkaniem i rzeczami.

W internecie, na odpowiednich grupach i forach, kobiety doradzają sobie jak najłatwiej pozbyć się mężczyzny z jego mieszkania, jak najlepiej sformułować fałszywe oskarżenie, jak się zachowywać by policja i sąd uwierzyły, itd. Niektóre kobiety uczyniły sobie z tego sposób na życie. Szukają jakiegoś naiwnego, mamią go, a jak już zamieszkają razem to cyk fałszywe oskarżenie, facet wylatuje, a ona mieszka za darmo.

Gdy ustawa weszła w życie akurat mieszkałem sam i podjąłem decyzję, żadnej kobiety do mieszkania nie wpuszczę. Mam zbyt wiele do stracenia by tak ryzykować.

W zeszłym tygodniu kobieta, z którą się spotykałem, zaproponowała zamieszkanie razem. Powiedziałem, że dobrze, ale nie u mnie, tylko wynajmiemy mieszkanie na nią i opłaty będziemy dzielić po równo. Oburzyła się:

- Jak to?! Nie ufasz mi?!
- Zbyt wiele mam do stracenia. Jeśli masz czyste sumienie i dobre intencje, to nie powinnaś mieć nic przeciwko. Na umowie będziesz ty, a płacić będziemy razem. Nic nie tracisz, nic nie ryzykujesz.

W odpowiedzi dostałem potok bluzgów, przytyków i szantaży emocjonalnych. Tak też skończył się kilkumiesięczny związek, a ja obroniłem swoje ukochane cztery kąty przed zakusami przebiegłej łowczyni mieszkań ;)

piekło mężczyzn

Skomentuj (54) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 192 (286)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…