Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#90667

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Zastanawiam się w jaki sposób urzędnicy decydują, który numerek zostanie wywołany jako następny. Żadnej logiki nie mogę się w tym doszukać.

Podczas mojego ostatniego pobytu w Polsce, babcia poprosiła mnie, żebym poszła z nią do Urzędu jednej z warszawskich dzielnic, bo musiała złożyć wniosek o wydanie nowego dowodu.

Wniosek wypełniony, zdjęcia są, więc pobrałyśmy numerek do odpowiedniej sprawy i wyskoczył nam papierek z numerem D0xx, informacją, do których okienek należy się udać i że przed nami jest 9 oczekujących.
Podeszłyśmy do okienek - na 6 przydzielonych 3 otwarte - i zdałyśmy sobie szybko sprawę, że oprócz numerków D0xx, te same stanowiska obsługują numerki zaczynające się na E, M i C oraz że istnieją dwa warianty numerków na D i C - C0xx, C9xx, D0xx i D9xx. Czyli 6 różnych spraw na 3 okienka. Obok, przy stanowiskach zajmującymi się pojazdami, ten sam system, ale z numerkami na P, R, S i T.

I tutaj zaczynają się kwiatki. Wszystkie 3 panie przez godzinę wywoływały tylko numerki na M i E, a że te numerki były przeznaczone na sprawy dla obcokrajowców, którzy niekoniecznie mówili po polsku lub angielsku (z tym też szło opornie) albo nie uiścili wszystkich opłat, albo nie mieli wszystkich dokumentów, albo małżonek oddalił się gdzieś w dal urzędu i trzeba go było szukać, albo wszystko na raz, to jedno posiedzenie przy stanowisku trwało bardzo długo. W dodatku, gdy taka osoba musiała wrócić do kasy żeby uiścić opłatę albo wypełnić wniosek czy skserować brakujące dokumenty, pani w okienku robiła sobie przerwę i czekała aż ta osoba wróci.

Kiedy oczekujący zaczęli głośno komentować, że o D i C chyba zapomniano, wywołano dla spokoju po dwa numerki na C i D, a potem znowu M i E. W końcu jeden facet, który czekał na odbiór dowodu i na załatwienie jakiejś sprawy związanej z pojazdem zaczął się wydzierać na urzędniczki wytykając im, że czeka już 3 godziny, że numerki na P i D nie są już wywoływane od godziny i że w ogóle ten urząd to jakiś żart. Reszta oczekujących, po pierwszym szoku, zgodziła się z nim.

Nagle okazało się, że przy pojazdach jedno okienko może wywoływać tylko numerki na P, których uzbierało się sporo, i że załatwienie sprawy tych numerków nie zajmuje dużo czasu.
Przy dowodach i ewidencji ludności, otworzono 4 okienko, w którym pani wywołała kilka numerków na D, po czym zajęła się M i E. W tamtym momencie, przed naszym numerkiem zostały tylko 2 osoby, ale przez tą dziwną organizację, czekałyśmy jeszcze godzinę zanim udało nam się załatwić sprawę.

Nie wydaje mi się, żeby numerki były przydzielane automatycznie, ponieważ zdarzyło się, że urzędniczka przepuściła starszego pana w kolejce wywołując jego numer po uprzednim zapytaniu go, który ma.

W sumie czekałyśmy lekko ponad 3 godziny na złożenie wniosku, które trwało nie więcej niż 10 minut. Na odbiór dowodu babcia czekała również 3 godziny. System wywoływania numerków był ten sam.

Urząd dzielnicy Warszawa

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 144 (156)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…