Mininitka o nielubianych synowych przypomniała mi pewne wydarzenia z dawnych czasów.
Pod koniec studiów spotykałam się z kilka lat starszym Michałem. Poznałam już wcześniej jego starszego brata i narzeczoną, ale gdy pojawił się temat tego, że mam poznać "teściów", wszyscy zaczynali rzucać uwagami typu "no to nie zazdroszczę", "przeżyjesz" itd. Nawet Michał ostrzegał mnie, że jego mama jest trudna i jeśli powie mi cokolwiek niemiłego to od razu stamtąd wyjeżdżamy.
Na miejscu spotkał mnie mały szok. "Teściowa" przywitała mnie bardzo wylewnie, wręcz skakała wokół, upiekła firmowe ciasto, ogólnie sprawiała wrażenie bardzo miłej osoby. Michał był zachwycony, że tak mnie polubiła, ale mimo wszystko sytuacja wydała mi się dziwna.
Z czasem zrozumiałam o co chodzi - teściowa nie lubiła drugiej synowej i dawała jej to odczuć na każdym kroku. Na uroczystościach rodzinnych traktowała ją jak darmową służącą (np. szwagierka przyjeżdżała wcześniej wysprzątać dom, a po obiedzie myła po wszystkich naczynia). Każdą wypowiedź szwagierki komentowała złośliwie albo ostentacyjnie udawała, że nie słyszy. Ja za to byłam wychwala przy rodzinie pod niebiosa za byle jaką pierdołę (typu zrobiłam prosty sos do sałatki a szwagierka skomplikowany tort).
Kiedyś chciałam się wybrać ze szwagrami gdzieś na weekend i dowiedziałam się, że pojechali pomóc rodzicom w wykopkach. Zapytałam Michała czemu nas nikt nie poprosił o przyjechanie i odpowiedział, że miał wymówkę przed mamą, bo ja nie lubię prac polowych, a przecież nikt mnie zmuszał nie będzie.
Nie wszystkie sytuacje pamiętam, głównie to napiętą atmosferę między szwagierką a teściową, (przy czym ta pierwsza naprawdę zawsze była skromna i uprzejma). A czym dziewczyna w ogóle zawiniła? Co prawda to jedna z najbardziej pracowitych osób jakie znałam, ale była "jedynie" ekspedientką w sklepie spożywczym, a mama Michała uważała, że dla jej wykształconego syna to za słaba partia...
Pod koniec studiów spotykałam się z kilka lat starszym Michałem. Poznałam już wcześniej jego starszego brata i narzeczoną, ale gdy pojawił się temat tego, że mam poznać "teściów", wszyscy zaczynali rzucać uwagami typu "no to nie zazdroszczę", "przeżyjesz" itd. Nawet Michał ostrzegał mnie, że jego mama jest trudna i jeśli powie mi cokolwiek niemiłego to od razu stamtąd wyjeżdżamy.
Na miejscu spotkał mnie mały szok. "Teściowa" przywitała mnie bardzo wylewnie, wręcz skakała wokół, upiekła firmowe ciasto, ogólnie sprawiała wrażenie bardzo miłej osoby. Michał był zachwycony, że tak mnie polubiła, ale mimo wszystko sytuacja wydała mi się dziwna.
Z czasem zrozumiałam o co chodzi - teściowa nie lubiła drugiej synowej i dawała jej to odczuć na każdym kroku. Na uroczystościach rodzinnych traktowała ją jak darmową służącą (np. szwagierka przyjeżdżała wcześniej wysprzątać dom, a po obiedzie myła po wszystkich naczynia). Każdą wypowiedź szwagierki komentowała złośliwie albo ostentacyjnie udawała, że nie słyszy. Ja za to byłam wychwala przy rodzinie pod niebiosa za byle jaką pierdołę (typu zrobiłam prosty sos do sałatki a szwagierka skomplikowany tort).
Kiedyś chciałam się wybrać ze szwagrami gdzieś na weekend i dowiedziałam się, że pojechali pomóc rodzicom w wykopkach. Zapytałam Michała czemu nas nikt nie poprosił o przyjechanie i odpowiedział, że miał wymówkę przed mamą, bo ja nie lubię prac polowych, a przecież nikt mnie zmuszał nie będzie.
Nie wszystkie sytuacje pamiętam, głównie to napiętą atmosferę między szwagierką a teściową, (przy czym ta pierwsza naprawdę zawsze była skromna i uprzejma). A czym dziewczyna w ogóle zawiniła? Co prawda to jedna z najbardziej pracowitych osób jakie znałam, ale była "jedynie" ekspedientką w sklepie spożywczym, a mama Michała uważała, że dla jej wykształconego syna to za słaba partia...
Szwagrostwo
Ocena:
149
(157)
Komentarze