Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#90725

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kilka kolejnych historii o wpychaniu się w nie swoje życie i "dobrych radach" dotyczących posiadania lub nieposiadania dzieci.

Tak, ludzie kochają wtykać nos w nie swoje sprawy i komentować rzeczy, których zdecydowanie komentować nie powinni. I nie dotyczy to tylko dzieci.

Od ponad ośmiu lat jestem wdowcem. Mam troje dzieci. Już pół roku po śmierci mojej Żony po raz pierwszy usłyszałem pytanie, czy planuję (!) się drugi raz ożenić. Pytający (facet) nie był moim przyjacielem, nie był nawet bliskim znajomym - ot, gość którego widuję i z którym w całym życiu gadałem łącznie może pół godziny. Abstrahuję już od kretyńskiej formy (co to znaczy "planuję" w tym kontekście?) - ale do licha, serio? Minęło pół roku, byłem w żałobie, na poziomie "otwartych ran", w dodatku z trójką stosunkowo niedużych wówczas dzieci - szukanie nowej miłości było ostatnim, o czym wtedy myślałem… Odpowiedziałem krótko i po męsku, że to chyba nie jego sprawa. Obraził się i dobrze.

Od tego czasu słyszałem to pytanie już chyba sto razy. Co ciekawe - nigdy od bliskich (moja rodzina to jednak generalnie ludzie na poziomie) ani od prawdziwych przyjaciół (którzy, poza wszystkim, znali moją Żonę i wiedzą, co nas łączyło). Jacyś obcy ludzie, z którymi mam kontakt przy okazji spraw zawodowych albo załatwiania czegoś, którzy znają mnie "z widzenia", bez chwili zastanowienia zadają mi tego typu pytania. Dziś - po ponad ośmiu latach - nie wywołuje to już aż takich emocji, ale w dalszym ciągu traktuję takich ciekawskich ostro, w sposób wykraczający poza pojęcie "asertywności" - po prostu złośliwie.

No ale przecież POWINIENEM. Dlaczego? Najczęstsze argumenty:

- Bo to "normalne" (cokolwiek by to miało znaczyć).

- Bo dzieci potrzebują matki (aha, czyli mam wchodzić w trwały związek z kobietą po to, żeby zajęła się moimi dziećmi, tak? Czyli mam traktować potencjalną partnerkę jako opiekunkę do dzieci? O tym, że dzieci obecnie mają 21 / 19 / 15 lat już nawet nie wspominam).

- Bo czas leci i będzie coraz trudniej znaleźć chętną (to chyba taki odpowiednik tego "tykającego zegara biologicznego" w rozmowach o dzieciach).

- Bo warto mieć kogoś, kto posprząta, ugotuje i zajmie się domem (aha, czyli teraz już nie szukamy opiekunki do dzieci, tylko po prostu gosposi? Tu odpowiadam zimno coś w stylu "naprawdę nie każdy facet jest taką pierdołą jak ty, żeby nie umieć samemu gotować i sprzątać". Zwykle to kończy dyskusję).

Ja akurat mam taki charakter, że ludzie wchodzący w takie dyskusje BARDZO SZYBKO łapią, że lepiej tego nie robić, ale naprawdę trudno mi zrozumieć poziom braku elementarnej kultury i wyczucia.

Nachalni "dobre rady"

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 201 (213)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…