Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#90777

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Na fali historii o rodzinnych zaproszeniach przypomniała mi się poniższa historia. Wujostwo mojej mamy posiadało domek wakacyjny w górach. Podczas jednej z rozmów ja i moja dziewczyna zostaliśmy zaproszeni do niego. Bez zastanowienia z dziewczyną stwierdziliśmy, że jasne (w końcu połowa rodziny tam jeździła, więc czemu nie my?), tylko trzeba będzie uzgodnić termin.

Minęło kilka miesięcy, nadszedł czas planowania urlopów w pracy, więc próbowałem się z wujostwem skontaktować, by dogadać termin wyjazdu. Kilka razy otrzymywałem odpowiedzi, że jeszcze nie wiedzą, bo tam inni goście też chętni i czekają na ich terminy itd. Odczekałem tak kilka tygodni, po czym powiedziałem, że najdalej do końca tygodnia muszę podać termin urlopu. Wujostwo zaprosiło mnie więc do siebie na obiad.

Podczas tego obiadu w zasadzie dowiedziałem się, że wuj obraził się na mojego ojca, że na kilka innych osób z rodziny też się obraził (mniej więcej na jedną osobę z każdego domu z najbliższej rodziny) i że w sumie obcy ludzie, których niedawno poznał, są dla niego bardziej rodziną. No spoko, ale co to ma ze mną wspólnego? Ponieważ jestem synem mojego ojca, na którego wuj się obraził, nie będziemy mogli z dziewczyną pojechać na urlop w góry do domku wujostwa. O tym, że wuj był obrażony na mojego ojca, wiedziałem od wielu miesięcy, ale nie sądziłem, że to będzie miało wpływ na cokolwiek, bo ja z wujostwem żadnego konfliktu nie miałem.

Z dziewczyną stwierdziliśmy, że na szybko załatwimy sobie wyjazd w góry w pasującym nam terminie, niezależny od kaprysów wujostwa. Spędziliśmy w górach tydzień, podczas którego wysłaliśmy wujostwu widokówkę.

Rodzina

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 121 (145)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…