Podejrzewam przekręt, tylko nie mam pojęcia, jaki. Może ktoś ma jakiś pomysł?
Wystawiłam na jednej z grup na FB przedmiot na sprzedaż. Podałam preferowaną przeze mnie formę wysyłki (paczkomat), jej koszt, rzuciłam luźną propozycję wystawienia przedmiotu na trzyliterowym portalu sprzedażowym (dużo taniej wysyłka wychodzi) i czekam. Dość szybko odezwała się pani o nazwisku brzmiącym lekko z francuska, zadając mi pytanie: "Czy jest możliwość wysyłki kurierem InPost po wcześniej wpłacie na konto? Zamówię kuriera i pokryję koszty wysyłki. Kurier to zapakuje i zabierze z domu. Ok?".
Jeszcze nic złego nie podejrzewałam, jednak wyjaśniłam pani, że ze względu na charakter mojej pracy ciężko mi powiedzieć, kiedy będę w domu, a kiedy nie, więc umówienie się z kurierem byłoby mocno problematyczne. Ponieważ jednak rozumiem chęć otrzymania paczki kurierem do domu (może pani ma złamane obie nogi, może jest chwilowo chora i musi leżeć, a może po prostu ma taki kaprys, że paczka ma być dostarczona do domu), to zaproponowałam, że ja nadam w paczkomacie, ale z opcją dostarczenia jej kurierem do pani do domu - InPost ma taką usługę.
W odpowiedzi otrzymałam wiadomość: "kurier zadzwoni się w celu dogadania kiedy przyjechać i pod jaki adres". No tu już parsknęłam sobie śmiechem, wyobrażając sobie moją rozmowę z kurierem:
- Dzień dobry, tu kurier, kiedy mogę podjechać po odbiór paczki?
- Nie wiem, będę dzisiaj w domu między 14.00 a 16.00, ale teraz jeszcze nie wiem dokładnie o której, nie wiem też jak długo będę dostępna w domu, może dwie-trzy godziny, a może po prostu wejdę i wyjdę, czy to jakiś problem?
- Ależ oczywiście że nie, będę o 14.00 i poczekam tak długo, jak będzie trzeba!
- No ale gdybym jednak nie dotarła do domu, to mógłby pan być jeszcze ok. 23.00? Wtedy już na pewno wrócę.
- Oj, oj, ja pracuję tylko do 23.00, czy mogłaby się pani postarać być o 22.59? Bardzo proszę...
- No dobrze.
Ubawiłam się setnie tą wyimaginowaną rozmową, odpuściłam sobie dalszą korespondencję z panią, godzinkę później pojawiła się kolejna chętna osoba, przedmiot "się sprzedał". Ale męczy mnie kwestia, co tamta pani chciała "ugrać", bo nikt mi nie wmówi, że przedmiotem jej pożądania był używany przedmiot, wyceniony przeze mnie na 35 zł. Macie jakieś pomysły, o co jej chodziło? Gdybym się na to nabrała, zyskałaby adres i nr tel., no dobra, mogła chcieć mnie okraść, ale na jakiej podstawie wytypowała właśnie mnie na ofiarę kradzieży? Bo wystawiłam przedmiot za 35 zł???
Ktoś ma jakiś pomysł?
Wystawiłam na jednej z grup na FB przedmiot na sprzedaż. Podałam preferowaną przeze mnie formę wysyłki (paczkomat), jej koszt, rzuciłam luźną propozycję wystawienia przedmiotu na trzyliterowym portalu sprzedażowym (dużo taniej wysyłka wychodzi) i czekam. Dość szybko odezwała się pani o nazwisku brzmiącym lekko z francuska, zadając mi pytanie: "Czy jest możliwość wysyłki kurierem InPost po wcześniej wpłacie na konto? Zamówię kuriera i pokryję koszty wysyłki. Kurier to zapakuje i zabierze z domu. Ok?".
Jeszcze nic złego nie podejrzewałam, jednak wyjaśniłam pani, że ze względu na charakter mojej pracy ciężko mi powiedzieć, kiedy będę w domu, a kiedy nie, więc umówienie się z kurierem byłoby mocno problematyczne. Ponieważ jednak rozumiem chęć otrzymania paczki kurierem do domu (może pani ma złamane obie nogi, może jest chwilowo chora i musi leżeć, a może po prostu ma taki kaprys, że paczka ma być dostarczona do domu), to zaproponowałam, że ja nadam w paczkomacie, ale z opcją dostarczenia jej kurierem do pani do domu - InPost ma taką usługę.
W odpowiedzi otrzymałam wiadomość: "kurier zadzwoni się w celu dogadania kiedy przyjechać i pod jaki adres". No tu już parsknęłam sobie śmiechem, wyobrażając sobie moją rozmowę z kurierem:
- Dzień dobry, tu kurier, kiedy mogę podjechać po odbiór paczki?
- Nie wiem, będę dzisiaj w domu między 14.00 a 16.00, ale teraz jeszcze nie wiem dokładnie o której, nie wiem też jak długo będę dostępna w domu, może dwie-trzy godziny, a może po prostu wejdę i wyjdę, czy to jakiś problem?
- Ależ oczywiście że nie, będę o 14.00 i poczekam tak długo, jak będzie trzeba!
- No ale gdybym jednak nie dotarła do domu, to mógłby pan być jeszcze ok. 23.00? Wtedy już na pewno wrócę.
- Oj, oj, ja pracuję tylko do 23.00, czy mogłaby się pani postarać być o 22.59? Bardzo proszę...
- No dobrze.
Ubawiłam się setnie tą wyimaginowaną rozmową, odpuściłam sobie dalszą korespondencję z panią, godzinkę później pojawiła się kolejna chętna osoba, przedmiot "się sprzedał". Ale męczy mnie kwestia, co tamta pani chciała "ugrać", bo nikt mi nie wmówi, że przedmiotem jej pożądania był używany przedmiot, wyceniony przeze mnie na 35 zł. Macie jakieś pomysły, o co jej chodziło? Gdybym się na to nabrała, zyskałaby adres i nr tel., no dobra, mogła chcieć mnie okraść, ale na jakiej podstawie wytypowała właśnie mnie na ofiarę kradzieży? Bo wystawiłam przedmiot za 35 zł???
Ktoś ma jakiś pomysł?
sprzedaz_internetowa
Ocena:
110
(130)
Komentarze